Jak pracuje krakowska prewencja...

Teraz o czymś niezbyt przyjemnym. Poniższy tekst zawiera nieco zmodyfikowany przeze mnie na potrzeby bloga list, jaki wczoraj wysłałem w formie skargi do krakowskiej policji.

Dwa dni temu, tj. 30 października b.r. w Krakowie na ulicy Floriańskiej około godziny 19:40 podczas pracy i wykonywania obowiązków powierzonych mi na stanowisku promotora klubu zostałem zatrzymany przez samochodowy patrol po
licji prewencyjnej. Nie popełniałem w tym czasie żadnego przestępstwa ani wykroczenia, a funkcjonariusze którzy nakazali mi wejść do pojazdu nie potrafili podać konkretnego powodu kontroli.
Dopiero gdy wprowadzono mnie do środka samochodu i zamknięto drzwi usłyszałem, iż od jakiegoś czasu jestem obserwowany przez Policję, która prowadzi na ulicy Floriańskiej akcję antynarkotykową, która polega na kontroli promotorów. Wyjaśniono mi, że ulica Floriańska znana jest z tego, iż promotorzy rozprowadzają na niej narkotyki, tzw. dopalacze, oraz zasugerowano bez uprzedniego dopuszczenia mnie do słowa, iż zapewne doskonale o tym wiem - choć w gruncie rzeczy pierwszy raz usłyszałem w tamtym momencie zarówno o tej akcji, jak i o rzekomym - zdaniem funkcjonariuszy - rozprowadzaniu narkotyków przez promotorów na ul. Floriańskiej.
Funkcjonariusze nie podając jakichkolwiek dowodów ani podstaw pozwalających bezpośrednio na zatrzymanie mojej osoby, oraz nie przedstawiając swoich stopni, ani nazwisk, co wyraźnie nakazuje ustawa o Policji (§ 2. 1. Policjant, który przystępuje do czynności służbowych (…) jest obowiązany podać swój stopień, imię i nazwisko w sposób umożliwiający odnotowanie tych danych, a także podstawę prawną i przyczynę podjęcia czynności służbowej.) nakazali mi zdjąć kurtkę, wyjąć wszystkie rzeczy z kieszeni i poddać się kontroli osobistej bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Gdy w tym momencie zażądałem protokołu rewizji osobistej usłyszałem zdziwione pytanie funkcjonariusza tonem trącającym groźbą czy na pewno tego chcę. Poinformowano mnie iż jeśli chcę takowy otrzymać muszę wraz z funkcjonariuszami jechać na komisariat. Było to oczywiście nieprawdą, a uzasadnienie takie usłyszałem, gdyż policjanci wiedzieli, że jestem w bieżącym momencie w pracy i zależy mi na czasie - było to kolejne, bezprawne zastraszanie, a co gorsza kłamstwo (§ 18. 1. Policjant dokumentuje czynności służbowe, o których mowa w § 16 i 17, w notatniku służbowym, określając datę, czas, miejsce i przyczynę ich przeprowadzenia oraz dane dotyczące osób objętych czynnościami i w nich uczestniczących, a także rodzaj i wynik czynności. 2. Na żądanie osoby poddanej kontroli osobistej (…) policjant sporządza protokół z przeprowadzonych czynności, którego wzór określa załącznik nr 4 do rozporządzenia.).
W międzyczasie cały czas stosowano nadużycia w formie gróźb i zastraszeń, a także próbowano wymusić przyznanie się do rzekomego posiadania zakazanych substancji odurzających, bez jakiegokolwiek uzasadnienia (Kodeks karny: Art. 191. § 1. Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. /Art. 245. Kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu wywarcia wpływu na świadka, biegłego, tłumacza, oskarżyciela albo oskarżonego lub w związku z tym narusza jego nietykalność cielesną, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.) Dodatkowo podczas bezprawnie dokonywanej rewizji Policjanci zdewastowali mój portfel nadszarpując w kilku miejscach przegrody na dokumenty (Art. 288. § 1. Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.). Następnie naruszone zostało moje dobro osobiste - nakazano mi odblokować telefon, wpisać coś, a następnie oddać funkcjonariuszom. Dopiero gdy zapytałem o co chodzi powiedziano mi, że należy sprawdzić czy mój telefon nie jest kradziony lub nabyty nielegalnie. Funkcjonariusze po raz kolejny nie potrafili uzasadnić swoich podejrzeń. Dopiero pod naruszeniu moich dóbr osobistych, dewastacji mienia i nieuzasadnionej rewizji pozwolono mi się ubrać i zwrócono rzeczy - telefon na końcu. W międzyczasie nie ustępowały realne groźby ze strony funkcjonariuszy w celu próby przymuszenia mnie, abym przyznał się do rzekomego posiadania narkotyków. Dopiero gdy ubrałem się i zwrócono mi telefon zakończyły się groźby pod tym adresem, a przeszukujący mnie i odpowiedzialny za dewastację i naruszenie mienia funkcjonariusz zagroził tym razem przed złożeniem skargi na ich działania mówiąc, że oni są w pracy i mają swoje obowiązki, tak jak i ja, oraz zapytał czy się rozumiemy. Zwlekano jeszcze z wypuszczeniem mnie i drzwi otwarto dopiero wtedy gdy zgodziłem się z funkcjonariuszem i zmuszony zostałem przytaknąć. Będąc już przy samym wyjściu po raz kolejny usłyszałem reprymendę w formie groźby dotyczącą niepoczytalnie urojonego przez funkcjonariuszy wymysłu, dotyczącego mojego rzekomego związku z narkotykami, tak jakby policjanci chcieli wyładować na mnie złość za to, że zatrzymali niewłaściwą osobę. Przypominam, że całe zajście miało miejsce w czasie wykonywania moich obowiązków służbowych i uniemożliwiło mi na znaczną ilość chwil jej wykonywanie, za które jestem rozliczany i otrzymuje wynagrodzenie.

Co sądzicie o takim traktowaniu przez polskich "stróżów prawa"?

Poniżej zdjęcie mojego portfela wraz z "pamiątkami" pozostawionymi przez krewkich funkcjonariuszy krakowskiej prewencji.



Komentarze