Wierzyć, czy nie wierzyć?

Wierzyć czy nie wierzyć? Oto jest pytanie…

Wstęp nieco enigmatyczny, stawiający na starcie podstawowe pytania: wierzyć, ale… w co? W kogo? Otóż… Wierzyć moim zdaniem należy przede wszystkim w siebie. Słynny XIX-wieczny, niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche uznawany za (o ironio!) ojca nihilizmu nakazywał głęboko wierzyć w siebie (tzn. w nas samych) przede wszystkim. Dla mnie osobiście jest to rzecz daleka od nihilizmu, bo jeśli wierzymy w siebie, to jak niby ogarnąć nas ma nihilizm? Tego nie wiem… Wiem natomiast, że warto jest wierzyć w siebie – w swoje możliwości, umiejętności, siły i marzenia, które powinniśmy zamieniać w cele realizowane podczas swojego życia – to fakt niezaprzeczalny! Jednak chciałbym wspomnieć tu o czymś innym…

Jedni mówią „Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo”, inni zaś „człowiek stworzył Boga na swój obraz i podobieństwo, a następnie uklęknął przed nim i oddał mu cześć”. Zapewne nigdy nie dowiemy się co z tego jest prawdą póki żyjemy. Jaki jest więc sens wiary? Lub inaczej: dlaczego wierzymy? Dlaczego wierzymy w Boga/bogów/reinkarnację/życie po śmierci?
Cóż… Wierzymy przede wszystkim z tego względu iż posiadamy myślenie abstrakcyjne. A ono jest czymś co odróżnia człowieka od zwierzęcia. Czy więc wiara jest czymś co czyni nas ludźmi? Obawiam się, że tak… Jakby nie było – nawet ateiści wierzą. Wierzą w to, że w nic nie wierzą. Do takich przemyśleń również potrzebne jest przecież myślenie abstrakcyjne. Każda cywilizacja jaka kiedykolwiek istniała na świecie rozwijała się zawsze równolegle z rozbudowywaniem coraz to szerszych, szczegółowych i bardziej dogmatycznych systemów wierzeń. A więc czy sens wiary jest sensem życia człowieka na Ziemi? Wychodzi na to, że tak.
Pomyślmy na moment… Jesteśmy tu tylko dlatego, że świat rozwija się, ewoluuje i musimy dać mu potomstwo, które musi dać swoje potomstwo, itd.? A gdzie tu nasza nagroda za to wszystko? Gdzie rekompensata za trudy, męki i cierpienie? Gdzie nadzieja i pocieszenie w chwilach gdy coś idzie nie tak? I tu pojawia się odpowiedź… W wierzeniach! Żyjemy, tworzymy i przeżywamy życie po którym nic nie będzie? Więc po co w ogóle się starać jeśli przestaniemy istnieć i nie będziemy mieli najmniejszego pojęcia na temat tego czy potomni nas zapamiętali, jak utrwalili nasz obraz i za kogo nas mają po naszym odejściu? I przede wszystkim – po co robimy cokolwiek na Ziemi?
Dlatego wraz z rozwojem abstrakcyjnego myślenia u człowieka pojawiła się religia – nadzieja na to, że istniejemy dla jakiegoś celu. Może zreinkarnujemy się w lepszym życiu w nagrodę za to obecne? Może pójdziemy do Nieba doznać wiecznego szczęścia? Może będziemy na wieki walczyć i ucztować w Walhalli? Tak… W zamian za coś takiego warto żyć godnie, starać się na co dzień, lub w chwilach niedoli wierzyć, że przynajmniej po zniknięci z tego świata będzie nam lepiej. Bo przecież nawet jeśli jest nam źle to ktoś to zauważy. Ludzie na całym świecie tworzyli systemy religijne uświadamiając sobie, że bez nadziei na pośmiertne nagrody istnienie na tym świecie albo nie ma najmniejszego sensu (bo jesteśmy tu na chwilę i jeśli zatracimy świadomość to po co cokolwiek robić?), albo dar myślenia abstrakcyjnego jest w rzeczywistości klątwą uświadamiającą nas jak niewiele na tym wielkim świecie nasze życia cokolwiek znaczą…

A więc czy należy wierzyć? Wierzyć w Boga, bóstwa, lub życie po śmierci? Tak! Inaczej możemy się zagubić i zamienić dar życia w mękę, a przecież nie na tym to wszystko polega, bo jakby nie było – sami tak naprawdę nie wiemy czy cokolwiek później będzie, czy też nie, więc lepiej tej być może jedynej szansy nie zmarnować – koło zamknięte. Warto oczywiście myśleć, że żyjemy w możliwie najlepszym ze wszystkich światów, ale pamiętajmy, że czasem zdarzają się sytuacje w których ta myśl nie napawa radością, lecz przerażeniem. Dlatego warto mieć jakąś podporę. Choćby dla poprawy własnego samopoczucia i ulżenia sobie, oraz swoim nerwom w sytuacjach które bez nadziei na lepsze jutro zamienią nasz „możliwie najlepszy ze wszystkich światów” w świat tak naprawdę najgorszy i najstraszliwszy.

Komentarze