Dziś będzie krótko, zwięźle i… kontrowersyjnie. Dlaczego? Zacznijmy od końca… Kontrowersyjnie, ponieważ chciałbym powiedzieć kilka słów o grze RPG Myfarog. A krótko i zwięźle, ponieważ nie ma jej niestety na polskim rynku i dzięki „przepięknej” poprawności politycznej nie wiadomo czy w ogóle się pojawi – więc będę pisał tylko i wyłącznie o tym, co na jej temat słyszałem, oraz co w związku z tym sądzę.
Myfarog (Mythic Fantasy Role-playing Game) został napisany przez niejakiego Varga Vikernesa, norweskiego muzyka blackmetalowego (obecnie jednak folk-ambientowego) – twórcy projektu Burzum, znanego z udziału w serii podpaleń kościołów w swoim rodzimym kraju w latach 90, morderstwa kolegi z zespołu Mayhem, oraz supremacjonistycznych, rasistowskich poglądów.
Akcja gry toczy się w krainie Thule, wzorowanej geograficznie, oraz kulturowo na Skandynawii (głównie Norwegii) w realiach świata wzbogaconego (jak sama nazwa systemu nam na to wskazuje) o elementy mityczne i fantastyczne. Jak to w większości światów fantasy, tak również i ten zamieszkiwany jest przez rozmaite rasy… I tu zaczyna się robić wielkie halo… O co? Ano o to, że są to dosłownie… rasy – biali, czarni, smagli…
Główną rasą w grze są Thuleańczycy – ludzie biali, dobrze zbudowani, o jasnych, prostych włosach i niebieskich oczach. Dodatkowo pojawiają się także Khematianie (Khemetowie??? Wybaczcie tłumaczenie – gra, jak wspomniałem, nie ma oficjalnie polskiej translacji, a sam nie jestem w tym ekspertem…) – inni biali, nie będący mieszkańcami Thule, a także Arbi (tu dotarłem do tłumaczenia, które oznaczać miało coś w stylu „miedziani ludzie”). Ci ostatni opisani zostali jako rasa obrzydliwa, wulgarna i zezwierzęciała. Dzielą się na podgatunki: Skrælingowie (Słabi) i Myrklingowie (Ciemni). Wiele osób uważa, że jest to oczywiste nawiązanie do Semitów i Murzynów. Ciekawym faktem jest, że gracz nie może nimi grać – są dodatkiem, po prostu wrogiem którego celem gry jest zwalczyć (jak orków w grze Gothic). Co można powiedzieć o takim stanie rzeczy? Zacznijmy od stanowiska autora Myfaroga…
Varg Vikernes był niesamowicie krytykowany za oczywisty i jawny rasizm w swojej grze. Postanowił jednak nie przemilczać tego i odpowiedzieć na wszystkie zarzuty… Stwierdził on, że gra która jest grą fantasy, czyli grą nierealną i zmyśloną rasistowska być nie może, ponieważ rasizm jest zjawiskiem realnym, istniejącym w świecie rzeczywistym. Świat Thule nie jest odzwierciedleniem świata realnego. Jako przykład podaje m.in. fakt, że w popularnej grze Dungeons & Dragons krasnoludy opisywane są jako „rasowi wrogowie” okrów. Tak samo w jego grze rasy toczą między sobą wojny i nienawidzą się nawzajem, jednak żadna z nich nie jest odzwierciedleniem ras rzeczywistych z naszej kuli Ziemskiej. Myrklingowie na ten przykład posiadają kły, których próżno szukać u Afrykańczyków w realnym świecie.
Dodatkowym gwoździem do trumny dla krytyków Myfaroga jest fakt, że wiele popularnych historii jest opartych na konflikcie rasowym, jednak jest on zamazany tak sprytnymi alegoriami, że rzadko kiedy jesteśmy w stanie dostrzec historię pod tym kątem, choćby u… Tolkiena. A czy to nie jest oczywiste? Piękne, wysokie i wrażliwe na sztukę elfy nie przepadają za mocarnymi, niskimi, grzebiącymi w ziemi krasnoludami. Obie te rasy z lekką pogardą spoglądają na ludzi – przeciętnej wysokości i budowy fizycznej istoty o niesamowicie krótkiej w stosunku do krasnoludów żywotności (nie wspominając o nieśmiertelności elfów, która czyni ich istotami szlachetnymi i niemal boskimi…). Jednak i z nimi dwie powyższe rasy potrafią odnaleźć wspólny język, gdy przychodzi walczyć z… siłami ciemności? Naprawdę? A może po prostu obrzydliwymi, wulgarnymi i zezwierzęcianymi (brzmi znajomo? Jeśli nie – przewiń troszkę do góry…) orkami którzy, nastawieni na ekspansję chcą przejąć tereny pozostałych trzech ras.
Varg Vikernes dodaje, że jedyne powiązanie gry Myfarog ze światem rzeczywistym polega na skupieniu jej realiów wokół europejskiego dziedzictwa, religii i kultury, co niesamowicie drażni niektórych spośród przedstawicieli religii abrahamowych. To zaś wywołuje rzeczywisty cel ataków i krytyki na jego system RPG.
Co z kolei ja sam uważam? Wstyd się przyznać, ale do dodania mam tu niewiele ze względu na fakt, że pan Varg swoimi obszernymi obronami nie pozostawił mi nic więcej do dodania w tej materii… Więc ja może spojrzę na to wszystko z innej strony… A co jeśli Myfarog byłby rzeczywiście grą promującą postawę rasistowską? Cóż… Wtedy osobom przeciwnym tego typu poglądom odradziłbym granie w nią i skupienie się na czymś co ich nie drażni! Czy nie na tym polega prawdziwa wolność? Bo na czym innym jak nie na prawie do posiadania własnego zdania i swobodnego wyrażania go?
Ale przecież Myfarog grą rasistowską nie jest. Ona jedynie promuje europejską kulturę i nasze własne wartości, a miłość do tego co swoje nie oznacza przecież automatycznej nienawiści do tego co obce.
Cóż… Miało być krótko i zwięźle, a wyszło… jak zawsze. Mam jednak nadzieję, że któregoś dnia doczekamy się polskiego wydania gry Vikernesa, a wtedy będę mógł ją zrecenzować pod kątem tego co w grach najważniejsze, a nie jedynie tła na którym wszyscy krytycy skupiają się, nie patrząc nawet na resztę.
Myfarog (Mythic Fantasy Role-playing Game) został napisany przez niejakiego Varga Vikernesa, norweskiego muzyka blackmetalowego (obecnie jednak folk-ambientowego) – twórcy projektu Burzum, znanego z udziału w serii podpaleń kościołów w swoim rodzimym kraju w latach 90, morderstwa kolegi z zespołu Mayhem, oraz supremacjonistycznych, rasistowskich poglądów.
Akcja gry toczy się w krainie Thule, wzorowanej geograficznie, oraz kulturowo na Skandynawii (głównie Norwegii) w realiach świata wzbogaconego (jak sama nazwa systemu nam na to wskazuje) o elementy mityczne i fantastyczne. Jak to w większości światów fantasy, tak również i ten zamieszkiwany jest przez rozmaite rasy… I tu zaczyna się robić wielkie halo… O co? Ano o to, że są to dosłownie… rasy – biali, czarni, smagli…
Główną rasą w grze są Thuleańczycy – ludzie biali, dobrze zbudowani, o jasnych, prostych włosach i niebieskich oczach. Dodatkowo pojawiają się także Khematianie (Khemetowie??? Wybaczcie tłumaczenie – gra, jak wspomniałem, nie ma oficjalnie polskiej translacji, a sam nie jestem w tym ekspertem…) – inni biali, nie będący mieszkańcami Thule, a także Arbi (tu dotarłem do tłumaczenia, które oznaczać miało coś w stylu „miedziani ludzie”). Ci ostatni opisani zostali jako rasa obrzydliwa, wulgarna i zezwierzęciała. Dzielą się na podgatunki: Skrælingowie (Słabi) i Myrklingowie (Ciemni). Wiele osób uważa, że jest to oczywiste nawiązanie do Semitów i Murzynów. Ciekawym faktem jest, że gracz nie może nimi grać – są dodatkiem, po prostu wrogiem którego celem gry jest zwalczyć (jak orków w grze Gothic). Co można powiedzieć o takim stanie rzeczy? Zacznijmy od stanowiska autora Myfaroga…
Varg Vikernes był niesamowicie krytykowany za oczywisty i jawny rasizm w swojej grze. Postanowił jednak nie przemilczać tego i odpowiedzieć na wszystkie zarzuty… Stwierdził on, że gra która jest grą fantasy, czyli grą nierealną i zmyśloną rasistowska być nie może, ponieważ rasizm jest zjawiskiem realnym, istniejącym w świecie rzeczywistym. Świat Thule nie jest odzwierciedleniem świata realnego. Jako przykład podaje m.in. fakt, że w popularnej grze Dungeons & Dragons krasnoludy opisywane są jako „rasowi wrogowie” okrów. Tak samo w jego grze rasy toczą między sobą wojny i nienawidzą się nawzajem, jednak żadna z nich nie jest odzwierciedleniem ras rzeczywistych z naszej kuli Ziemskiej. Myrklingowie na ten przykład posiadają kły, których próżno szukać u Afrykańczyków w realnym świecie.
Dodatkowym gwoździem do trumny dla krytyków Myfaroga jest fakt, że wiele popularnych historii jest opartych na konflikcie rasowym, jednak jest on zamazany tak sprytnymi alegoriami, że rzadko kiedy jesteśmy w stanie dostrzec historię pod tym kątem, choćby u… Tolkiena. A czy to nie jest oczywiste? Piękne, wysokie i wrażliwe na sztukę elfy nie przepadają za mocarnymi, niskimi, grzebiącymi w ziemi krasnoludami. Obie te rasy z lekką pogardą spoglądają na ludzi – przeciętnej wysokości i budowy fizycznej istoty o niesamowicie krótkiej w stosunku do krasnoludów żywotności (nie wspominając o nieśmiertelności elfów, która czyni ich istotami szlachetnymi i niemal boskimi…). Jednak i z nimi dwie powyższe rasy potrafią odnaleźć wspólny język, gdy przychodzi walczyć z… siłami ciemności? Naprawdę? A może po prostu obrzydliwymi, wulgarnymi i zezwierzęcianymi (brzmi znajomo? Jeśli nie – przewiń troszkę do góry…) orkami którzy, nastawieni na ekspansję chcą przejąć tereny pozostałych trzech ras.
Varg Vikernes dodaje, że jedyne powiązanie gry Myfarog ze światem rzeczywistym polega na skupieniu jej realiów wokół europejskiego dziedzictwa, religii i kultury, co niesamowicie drażni niektórych spośród przedstawicieli religii abrahamowych. To zaś wywołuje rzeczywisty cel ataków i krytyki na jego system RPG.
Co z kolei ja sam uważam? Wstyd się przyznać, ale do dodania mam tu niewiele ze względu na fakt, że pan Varg swoimi obszernymi obronami nie pozostawił mi nic więcej do dodania w tej materii… Więc ja może spojrzę na to wszystko z innej strony… A co jeśli Myfarog byłby rzeczywiście grą promującą postawę rasistowską? Cóż… Wtedy osobom przeciwnym tego typu poglądom odradziłbym granie w nią i skupienie się na czymś co ich nie drażni! Czy nie na tym polega prawdziwa wolność? Bo na czym innym jak nie na prawie do posiadania własnego zdania i swobodnego wyrażania go?
Ale przecież Myfarog grą rasistowską nie jest. Ona jedynie promuje europejską kulturę i nasze własne wartości, a miłość do tego co swoje nie oznacza przecież automatycznej nienawiści do tego co obce.
Cóż… Miało być krótko i zwięźle, a wyszło… jak zawsze. Mam jednak nadzieję, że któregoś dnia doczekamy się polskiego wydania gry Vikernesa, a wtedy będę mógł ją zrecenzować pod kątem tego co w grach najważniejsze, a nie jedynie tła na którym wszyscy krytycy skupiają się, nie patrząc nawet na resztę.
No cóż, po pierwsze gra nie dla mnie. :D Po drugie nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że teraz coraz więcej gier produkuje się z nienawiścią tj. piszesz o rasizmie. Tu przemoc tam przemoc. I jak tu człowiek ma żyć w zgodzie z wartościami??
OdpowiedzUsuńPiszę o rasizmie, ponieważ wiele osób uznało tą grę za rasistowską. Autor gry za takową jej nie uważa i ja też nie. Problem z wyimaginowaną nienawiścią mają tutaj czepialscy oskarżyciele tylko i wyłącznie. I to przede wszystkim oni ją krzepią - wobec europejskich wartości, wobec mieszkańców Starego Kontynentu i tych, którzy po prostu mają odmienne przekonania niż oni.
UsuńCo do przemocy - to jest gra fabularna. Przemoc musisz sobie w niej wyobrazić - jeśli chcesz, nie musisz. Nie widzisz jej na ekranie komputera ;) A jeśli mówisz o przemocy w kontekście rasizmu, to tłumaczyłem już powyżej.
No i w końcu - z jakimi wartościami chcesz żyć w zgodzie? Myfarog promuje europejskie wartości, głównie te piękne, z przedchrześcijańskich czasów. Wartości wg. których mężczyzna jest protektorem swojej rodziny i swoich ojczystych ziem, a kobieta gwarantem przetrwania rasy, narodu, plemienia, wraz z całą kulturą. Wartości zgodnie z którymi trzeba strzec swojego dziedzictwa i kultywować wiarę swoich przodków, zamiast zapatrywać się na to co obce i bezmyślnie dawać się podbijać, akceptując własną eksterminację. Chcesz żyć w zgodzie z odmiennymi wartościami? No cóż... Nie popieram tego, ale nie mam prawa zakazać... Żyj - ale jednocześnie daj żyć innym tak, jak chcą.
Pozdrawiam!
Ja w takie gry nie gram.
OdpowiedzUsuńMożna zapytać dlaczego?
UsuńJak się cieszę że nikt z naszej rodzinki nie gra w takie gry :0
OdpowiedzUsuń"Takie gry"? To znaczy jakie? Gry fabularne? Przecież one są niezwykle rozwojowe i edukujące - w każdym wieku, gwarantuję! Varg Vikernes stworzył Myfaroga dla swoich dzieci, aby mogły w przyjemny sposób nauczyć się matematyki, logiki, szacunku ryzyka i języka angielskiego. Czy po przeczytaniu mojego artykułu nadal uważasz, że jest to gra rasistowska? Jeśli tak, napisz proszę dlaczego.
UsuńO matko ! Nie gramy w coś takiego !
OdpowiedzUsuńKimkolwiek jesteście "Wy" - możecie wyjaśnić dlaczego? Czy "Wy" w ogóle czytaliście artykuł, czy tylko przejrzeliście zdjęcia i zerknęliście na tytuł, a potem skomentowaliście jakkolwiek żeby nie dostać bana na fejsbukowej grupie promującej blogi, hę?
UsuńA jestem tą grą zaciekawiona haha bo lubię sobie czasem w coś tam pyknąć, nie koniecznie słodkiego ;)
OdpowiedzUsuń"Nie koniecznie słodkiego"...? :) Z tego co słyszałem w gruncie rzeczy, ta gra jest bardzo trudna i niezwykle łatwo w niej zginąć... Więc może masz rację ;) Jeśli jesteś zainteresowana, to widziałem Myfaroga wystawionego na sprzedaż na Allegro. Łatwo znaleźć. Linka nie podam, bo w żaden sposób nie zarabiam na niej - non-profitowo opisałem problem z nią związany, jako fan Varga. Przestrzegam tylko, że póki co jest ona dostępna wyłącznie po angielsku.
UsuńPozdrawiam!
Jak się człowiek uprze, to wszędzie doszuka się rasizm, ksenofobii itp.. Jednak po historii autora gry można by się jednak zastanowić nad zasadnością tych oskarżeń. :>
OdpowiedzUsuńZgodzę się z pierwszym zdaniem. Z drugim nie. Varg jest uważany za rasistę i supremacjonistę. w rzeczywistości jego pogląd na ten temat jest zgoła odmienny. Tłumaczy to w tym filmiku:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=moN67R7Vew0
Oczywiście są i tacy, którzy taki pogląd uznają za rasistowski... I przez to właśnie nazywa się go rasistą. Ale to są ci z pierwszego zdania. Uparci, którzy nie rozumieją nic i widzą świat w czarno-białych kolorach: albo rasista albo fan multikulti (koniecznie homo-vegetarianin). Istnieją też odcienie szarości - dostrzegają je ludzie myślący racjonalnie.
Pozdrawiam!
Ja nie gram w żadne gry, bo jak już zacznę to nie mogę potem przestać ;-)
OdpowiedzUsuńA to wielka szkoda. Choć gry komputerowe są rozpraszające, o tyle klasyczne gry fabularne, takie jak właśnie Myfarog w dużym stopniu są edukujące dla użytkownika w niemal każdym wieku - rozwijają wyobraźnię, umiejętności matematyczne i logiczne, zdolność szacunku ryzyka i wiele, wiele innych rzeczy. Ponadto wymagają zaangażowania kilku osób jednocześnie (mistrz gry + min. 2 graczy), więc można pograć w nie z przyjaciółmi w wolnym czasie (zamiast nawalania w smartfony). Pewnie, że też mogą wciągnąć, a żadne uzależnienie nie jest przecież dobre... Ale warto znaleźć w sobie umiar i od czasu do czasu zasiąść z podręcznikiem i kartami postaci.
UsuńPozdrawiam!
RPGi kiedyś sprawiały mi niezwykłą przyjemność. Nie było nic fajniejszego niż spotkanie z kumplami i wcielanie się w krasnoludy czy elfy. Do dziś lubię pograć w podobne choćby na komputerze, bo brakuje czasu. Jednak doszukiwanie się w nich rasizmu to już taka sama przesada jak w propagowaniu homoseksualizmu przez Teletubisie.
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś, kto naprawdę przeczytał ten wpis, a do tego mądrze mówi! Szkoda, że nie masz już czasu na RPGi, choć rozumiem, bo jestem w podobnej sytuacji... Dla mnie ta akcja to jedno wielkie szukanie igły w stogu siana. Z resztą napisałem kto rozdmuchał takie informacje i w jakim celu.. ;)
UsuńPozdrawiam!
Przeczytałam z ciekawością mimo, że nie lubię grać w żadne gry. Dlaczego? Po prostu to nie dla mnie, wolę książki, sport. Ale nie mówię, że się nie przełamie. Najważniejsze to mieć pasje i zainteresowania :) Podziwiam za wiedzę związaną z tematem bo widać, że wiesz o czym mówisz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążki i sport to bardzo dobra alternatywa na wolny czas :) Sam słucham audiobooków kiedy rysuję lub pracuję w ogrodzie, a za młodu grywałem amatorsko w hokeja. Niemniej polecam spróbować RPG-ów, doczepić się do kogoś znajomego kto w tym siedzi albo pojechać na jakiś konwent (Smokon - Kraków, Pyrkon - Poznań, Polcon - co roku w innym mieście) i zagrać jednorazowo.
UsuńWiedza do tego wpisu pochodzi głównie z vloga Varga Vikernesa (Thulean Perspective na YouTube) i kilku artykułów pokroju mojego - tyle, że nastawionych na "walkę z rasizmem" - oraz z własnej interpretacji niektórych faktów. Dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam!
Jak dla mnie recenzja dopracowana w każdym calu! Milo się czytało! :) Ja raczej nie gram w gry! Więc co do niej się nie wypowiem.
OdpowiedzUsuńTo nie recenzja, a przemyślenie dotyczące (nie)występowania w grze RPG Myfarog rasizmu. Napisałem na końcu, że jeśli kiedyś ukarze się polskie wydanie (lub przemogę się w końcu do angielskiego) to szerzej opiszę i zrecenzuję sam system.
UsuńPolecam spróbować kiedyś zasiąść ze znajomymi do jakiegoś RPG-a, nawet amatorskiego (na dzień dobry takie są najlepsze!). A póki co dzięki za zainteresowanie tekstem.
Pozdrawiam!
Nie przepadam za takimi grami, jakoś nigdy mnie do nich nie ciągnęło. Ale daję 10/10 za recenzję, bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPisałem 100 razy, napiszę 101-wszy: gry fabularne rozwijają wyobraźnię, umiejętności matematyczne, logiczne myślenie i umiejętność szacunku ryzyka. I to w każdym wieku - powiedziałbym nawet, że im starszy gracz (20-30 +) tym bardziej do RPG-ów się nadaje (bo wiele z nich jest zbyt skomplikowanych nawet dla młodzieży).Dlatego mimo wszystko polecam popróbować, zakręcić się wśród ludzi, którzy w tym siedzą, wciągnąć znajomych i zabawić się ;)
UsuńTo nie recenzja, a opis zjawiska (nie)występującego w grze. Cieszę się, że Cię zaciekawiło. Zaglądaj częściej - niedługo będzie wpis w całości poświęcony wszelakim grom, który powinien w szczególności zaciekawić osoby takie jak Ty (sądząc po nazwie Twojej strony).
Pozdrawiam!
Czytam poprzednie komentarze i stwierdzam że ludzie piszący "o matko! nie gram w taką grę" są po prostu dziwni, i jacyś ograniczeni intelektualnie. Dlaczego? Ponieważ nie ma to jak przekonać się na własnej skórze czym ta gra na prawdę pachnie, zdobyć własne wrażenia, wyrazić swoją opinię. To że ktoś w tą grę zagra to nie znaczy od razu że umrze albo zachoruje na raka bo stworzył ją ktoś kto zabił człowieka i spalił kilka kościołów...noż ludzie! weźcie trochę pomyślcie zanim od razu wyskoczycie z hasłem wystraszonej staruszki bo to tylko świadczy o ograniczeniu w chęci poznawania...Amen.
OdpowiedzUsuńa ja tam jestem rasistą więc podoba mi się i zagram :))
OdpowiedzUsuńoj zagralbym w ta gre varg ma duzo racji w tym co mowi!!!!
OdpowiedzUsuń