Rok temu napadnięto mnie w Krakowie!

Dziś mija równy rok od kiedy zostałem napadnięty przez bandę zbójów, czyli tzw. funkcjonariuszy policji z Wydziału Prewencji w Krakowie na ulicy Floriańskiej w tymże mieście. Pisałem o tym podówczas na tej stronie.

Pokrótce przypomnę, że napad miał miejsce podczas gdy wykonywałem czynności służbowe powierzone mi na stanowisku promotora klubu i związany był z tym, iż dzieciaki z radiowozu miały najwyraźniej kiepski dzień i za słabo dośrubowane statystyki, więc w obawie przed przełożonymi musieli szybko zrobić cokolwiek. W efekcie uroili sobie iż sprzedaję narkotyki i wierzyli w to tak mocno, że w poszukiwaniu ich zniszczyli moje przedmioty osobiste, m.in. poszarpali na strzępy mój skórzany portfel. Cały czas grozili mi i usiłowali wymusić zeznania (tzn. bardzo marzli abym miał narkotyki i chcieli abym przyznał się do tego), a gdy zrozumieli, że się pomylili zaczęli grozić mi jeszcze mocniej (tzw. realna groźba użycia przemocy), po pierwsze – licząc na to, że mimo nieposiadania narkotyków cudem przyznam, że jednak je mam, czysto ze strachu o życie; po drugie – abym nie pokusił się o składanie na nich skargi. W efekcie skargę jak najbardziej złożyłem, jednak wcale nie przeprowadzone śledztwo nie wykazało żadnych uchybień ze strony mundurowych bandytów, o czym raczył mnie poinformować kryjący ich, wraz z innymi kolegami młodszy inspektor Jarosław Nowak. O tym również tu pisałem. Co w związku z tym następuje? Oto kilka ważnych słów ode mnie z okazji rocznicy tej bandyckiej akcji:

W pierwszym rzędzie muszę z żalem powiedzieć, iż być może sprawa ta nie upadłaby tak szybko gdybym w porę skontaktował się ze znajomym prawnikiem, a także posiadał wiedzę taką, jaką dysponuję obecnie. Jedną z rzeczy jakie mogłem wtedy zrobić było odwołanie od skargi i dalsza „walka” z niedorzecznikiem Nowakiem i chronionymi przez niego zbirami drogą korespondencyjną. Jednak wpadłem na to niestety po upływie siedmiu dni od otrzymania przezabawnego listu z podpisem Jarusia, więc prawnik poinformował mnie, że już za późno i nie mogę nic z tym zrobić.

Druga rzecz o której nie miałem wtedy zielonego pojęcia, a którą powinienem był zrobić dzień po napadzie to złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Zawiadomienie takie (teraz będzie rada dla osób które być może będą kiedyś w podobnej sytuacji) zgłasza się do prokuratury bezpłatnie i można dokonać go każdorazowo, gdy podejrzewamy przestępstwo. Prokurator stwierdza czy zgłoszony przez nas czyn faktycznie nim jest i jeśli potwierdzi nasze obawy, to co prawda raczej sam z tym nic nie zrobi, ale dzięki niemu mamy niemal 100% pewności, iż po zgłoszeniu sprawy do sądu (za którą trzeba będzie zapłacić) sprawę wygramy i otrzymamy wymagane zadośćuczynienie. Dlaczego? Gdyż policja niemal nigdy nie rozpatruje skarg na korzyść osób ich składających. A jeśli rozpatruje to i tak mamy szczęście, bo często pisma takie lądują automatycznie prosto do kosza, lub archiwum mailowego. Nie oznacza to, że lepiej zgłaszać sprawy do prokuratury zamiast wysyłać skargi na policję – jeśli czyn jest co najmniej tak poważny jak ten którego doświadczyłem, dokonujemy OBU tych rzeczy jednocześnie – dla pewności i zabezpieczenia się.

Nie muszę chyba zaznaczać, iż sprawcy tamtych zdarzeń po dziś dzień chodzą wolno, co oznacza ni mniej ni więcej tyle, że polska policja stoi ponad prawem i posiada możliwości bezkarnego łamania go. Jest to tym bardziej przerażające w świetle tego co w ciągu ostatniego roku działo się w Polsce. Słynne już Legionowo zapadło w lekką niepamięć na rzecz akcji w Ełku, czy głośnego morderstwa taserem we Wrocławiu, lub głośnych do niedawna wydarzeń w Kole i akcji z orszakiem weselnym w jednej z małopolskich miejscowości.

Jaka jest na to odpowiedź policji? Zawsze taka sama – policjanci zawsze postępują zgodnie z prawem, nawet jeśli łamią je na całego… W skrajnych przypadkach kończy się na pokazowych zwolnieniach, ale częściej jednak na urlopach dla bandytów, trwających tak długo dopóki ich karygodne uczynki nie ucichną w mediach. Z kolei ze strony miłościwie nam rządzących wypłynął ostatnio pomysł, aby funkcjonariusze nosili na mundurach kamerki. Cóż… Po pierwsze nie wiadomo czy w ogóle tak się stanie, a po drugie… Jak znam życie zapewne będą one służyły do skutecznego rejestrowania dowodów na to, że młodzież piła alkohol, obrażała funkcjonariusza, itd. Jeśli zaś dojdzie do nadużyć ze strony policji będziemy mieć zapewne do czynienia z masowymi awariami tych urządzeń. Chociaż… Kto wie? Może jednak tym razem w końcu coś się uda i dzięki temu sprzętowi skończą się nadużycia i darcie ryja na niewinnych ludzi? Zobaczymy…

A jak reagują na ostatnie akcje obywatele? Cóż… Niestety zbyt biernie. Rewolucja antypolicyjna w Polsce – musimy powiedzieć to w końcu otwarcie – jest na chwilę obecną wydarzeniem zalęgłym na stałe w strefie marzeń. Nieliczne protesty jakie odbywały się w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy były, podobnie jak i wcześniejsze nieskuteczne, miałkie i - w razie jakichkolwiek większych wybuchów przeciwko mundurowym – tłumione natychmiastowo w zarodku.

Trzeba powiedzieć to otwarcie: żyjemy w policyjnym państwie bezprawia! Największym na to dowodem, poza opisanymi przeze mnie powyżej faktami jest na domiar złego to, że w ostatni czasie na wniosek NSZZ Policjantów powstał… „Zespół do opracowania projektu koncepcji w sprawie zwiększenia ochrony prawnej funkcjonariuszy Policji podczas, i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych”! Co to oznacza? Oznacza to umocnienie przywilejów tej formacji i totalną totalitaryzację państwa, identyczną, lub nawet i gorszą jak ta z czasów PRL. Oczywiście tak naprawdę nie wiemy w tej chwili co chorego ów zespół wymyśli i czy w ogóle nasze władzę wszystko zaakceptują, lecz… mam pewne ciche obawy, że tak właśnie będzie. Niebawem policjant będzie mógł zabić człowieka za to, że ten po prostu mu się nie spodobał (bo np. spaceruje on a glanach), a człowiekowi nie będzie wolno nawet patrzeć na te zwierzęta…

I żeby była jasność… Nie jestem żadnym człowiekiem typu JP, CHWDP, ACAB i temu podobnym małpoludom. Dresiarzami, kibolami i chuliganami gardzę równie mocno jak skorumpowanymi mundurami. Wiem, że „gdyby nie policja to bałbym się wyjść z domu”, ale… i tak się boję! Jeśli nie ultrasi, to policjanci – na ten i na ten gatunek zwierząt trzeba uważać równie mocno. Niby oni się nawzajem wyniszczają, ale niestety równie często zdarza się, że pochodzą oni z jednego podwórka i znają się od dziecka.


Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, iż nazbyt często byłem świadkiem bierności i tchórzostwa policji wobec chuliganów, czy szkodliwego dla społeczeństwa marginesu, która to nadrabiana była… zaczepkami i prowokacjami funkcjonariuszy wobec ludzi zwykłych i spokojnych. No bo tacy nie wyburzą i można ich bezkarnie zastraszać, wiadomo… Nader często zdarza się też, że policja postrzega ludzi stereotypowo – długie włosy, skóra i glany to dla nich synonim dilera lub narkomana. Każdy młody człowiek, bez względu na styl (byleby nie miał zbyt groźnego wzroku) jest potencjalnym przestępcą. Tak, przestępcą! Dla prewencji posiadanie marihuany i otwartej butelki piwa to coś o wiele poważniejszego niż zwykłe wykroczenie – to czyn zagrażający państwowemu bezpieczeństwu! Bo z taką brawurą, gotowością i poświęceniem podchodzą oni zawsze do tego typu wydarzeń.
Oczywiście ja wiem, że nie jest tak zawsze. Że nie każdy policjant jest mordercą, psychopatą i małpoludem. Ale niestety w szeregach prewencji jest ich zbyt wielu. Policja, która ma na celu chronić i służyć najczęściej jedynie karze nas i nadzoruje. Wiem, że nie jest to regułą – w końcu zawsze musi być jakiś wyjątek, który ją potwierdzi. Ale niedorzecznością jest stosowanie tzw. rutynowych kontroli wobec osób, które nie popełniają żadnego przestępstwa i traktowanie niegroźnych wykroczeń jako priorytetowych w ściganiu uchybień. Nie może być tak, że człowiek, który swoim istnieniem i zachowaniem nikomu nie szkodzi nieraz bardziej od bandy chuliganów boi się ulicznego patrolu prewencji, a ta nieraz nie patrzy nawet na zachowanie, a jedynie na stereotypowy ubiór, czy wiek obywatela… Nie może tak być, że patrol prewencji zaczepia spokojnych ludzi żeby dośrubować statystyki i ze złości w przypadku „pudła” wyżywa się ile wlezie. Nie może tak być, że funkcjonariusz łamie przepisy i zasłania się potem przywilejami.

Dlatego apeluję… Żyjmy w zgodzie i szanujmy się nawzajem. Pamiętaj policjancie: twoja praca będzie szanowana tylko i wyłącznie jeśli sam okażesz najpierw szacunek i nie będziesz każdego zaczepianego rutynowo człowieka traktował z góry! A najlepiej jeśli dasz sobie spokój z zaczepianiem – dla wspólnego dobra, spokoju i bezpieczeństwa publicznego. Ze swojej strony mogę z kolei oświadczyć, iż nie ustanę w śledzeniu i ujawnianiu nadużyć policji. Szczególną uwagą i wnikliwością będę otaczał wszelkie nadużycia i łamania praw wobec mojej osoby. Tak długo dopóki one nie ustaną. Ja nie grożę. Tylko uprzejmie proszę - w taki sam sposób w jaki rok temu zbóje prosiły mnie o przyznanie się do rzeczy których nie zrobiłem. Amen!

Komentarze