Nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości - ABSURD!!!

Niedawno pisałem o wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele. Przy okazji tego wpisu wspomniałem, iż uchwalenie go w takim, a nie innym momencie było dla rządzących idealną przykrywką, pozwalającą w tym samym czasie przeszmuglować bez żadnego echa nowelizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Chciałbym więc rozdmuchać nieco sprawę i zająć w niej skrajnie radykalne stanowisko.
Co zmienia nowelizacja? Dwie rzeczy…

Pierwsza polega na tym, że w godzinach nocnych, tj. od 22 do 6 obowiązywał będzie na terenie całego kraju zakaz sprzedaży alkoholu. Przyznam, że akurat w tej kwestii mam mieszane uczucia… Oczywiście z jednej strony jest to ZAKAZ, a państwo nie powinno wolnym ludziom zakazywać czegoś, co nie polega na wyrządzaniu szkody innym żywym istotom. Pisałem kiedyś o różnicach między życiem w mieście i na wsi. Jedna z nich polegała m.in. na istnieniu nocnych sklepów i możliwości zakupu alkoholu, jeśli z różnych przyczyn potrzebujemy go w środku nocy ;) Oczywiście w większości polskich wsi takich miejsc nie ma. Ewentualnie jeśli istnieją, to najczęściej w formie horrendalnie drogich stacji benzynowych. Kolejny więc raz ustawa doprowadzi do zatarcia różnic między małymi i wielkimi społecznościami. Pytanie tylko, czy aby na pewno we właściwym kierunku…?
Nie wspominając, że sklepy monopolowe mocno na tym ucierpią. Tzn. właściciele, bo ze sprzedawcami może to wyglądać dwojako. Z jednej strony są tacy, którym pasuje praca w nocy lub są świadomi, że z powodu zakazu grafik się uszczupli i ktoś może szybko stracić stanowisko…
Jednak dla niektórych sprzedawców będzie to ogromny plus. Nie ukrywajmy – sprzedaż w monopolu nie jest łatwa, tym bardziej, gdy odbywa się w środku nocy… Nie zamierzam tego szerzej wyjaśniać. Kto ma doświadczenie za ladą w całodobowym, ten zrozumie – cała reszta nie musi, jeśli usilnie tego nie chce. Pewnie znów odezwą się w komentarzach gówno wiedzące o rynku pracy w Polsce i o życiu ogółem dorobkowicze i bananowce krzyczący, że „nikt nikogo nie zmusza do robienia w monopolu. Wszędzie pełno innych ofert pracy”. Cóż… Jeśli do tego dojdzie, z chęcią podyskutuję ;)

Druga zmiana jest o wiele bardziej istotna… Zapis zakazujący spożywania alkoholu na terenie ulic, placów, parków i skwerów (a także placówek publicznych, m.in. urzędów i szkół) został zastąpiony jednym, prostym. Od teraz (konkretnie za jakieś dwa tygodnie) zakaz obejmuje WSZYSTKIE MIEJSCA PUBLICZNE! Nie muszę nikomu tłumaczyć, co to oznacza. Do tej pory, jeśli policja zatrzymała nas nad rzeką, nad jeziorem lub w lesie mogliśmy się wymówić szczegółowym zapisem ustawy. Często funkcjonariusze odpuszczali, a jeśli byli upierdliwi to i tak od strzału wygrywaliśmy z szumowinami w sądzie. Teraz będzie to niemożliwe. Mandat może otrzymać każdy, kto zostanie przyłapany z otwartym alkoholem wszędzie, poza prywatną posesją. Oczywiście swoją, bo prywatne miejsca udostępnione publicznie na 99% będą rządzić się takimi samymi prawami jak przestrzeń „państwowa”.
Fakt faktem, do nowelizacji dodano poprawkę mówiącą, że rada gminy będzie mogła wprowadzić, w drodze uchwały, w określonym miejscu publicznym odstępstwo od zakazu spożywania napojów alkoholowych, jeżeli uzna, że nie będzie to miało negatywnego wpływu na odpowiednie kształtowanie polityki społecznej w zakresie przeciwdziałania alkoholizmowi i nie będzie zakłócało bezpieczeństwa i porządku publicznego. Ale nie oszukujmy się – takich uchwał samorządy lokalne wiele nie wprowadzą. Dlaczego? Wyjaśnię poniżej.

Jaki jest PRAWDZIWY powód wprowadzenia nowelizacji?

Wielu niewiedzących nic o prawdziwym życiu ludzi (głównie szaraków unikających kłopotów i dorobkowiczów) żyje w błędnym przekonaniu, że nowelizacja polepszy ich życie. I życie wszystkich, bo oni to wszyscy i całe społeczeństwo myśli oczywiście tak jak oni, bo oni stanowią „większość” jakże to „zamożnego” społeczeństwa polskiego. Bo przecież „każdy, kto pije w przestrzeni publicznej to kryminalista, który zakłóca spokój i porządek publiczny”. Nic bardziej mylnego! Szczerze nie wiem, jakim trzeba być kretynem lub ignorantem społecznym, żeby tak myśleć. Oczywiste jest, że zapis został zmieniony z dwóch powodów:


Pierwszy: policjantom i strażnikom miejskim/gminnym łatwiej będzie się pracowało, bo nikt przyłapany z piwkiem (czy tam wódeczką, whisky…) nie będzie mógł się im wymówić. Przez to będzie więcej mandatów, a jak jest więcej mandatów, to znak, że służby pracują „skuteczniej” i „bardziej efektywnie”. Wykrywalność wykroczeń wzrasta i mundurowi mają się czym pochwalić. Ot, sztuczne zawyżanie statystyk, które wcześniej było ograniczone, gdy ludzie przyłapani w lesie lub na plaży zbyt dobrze znali swoje prawa ;) Dodatkowo sami mundurowi będą mieć lżejszą fuchę, bo jak nikt się nie wykłóca, tylko spuszcza głowę, nie mając nic na swoją obronę, to wtedy mniej stresu, mniejszy strach chodzić na patrole. I ogólnie praca taka fajniejsza, jak można gnębić ludzi wyzbytych argumentów obronnych.


Drugi:
nikomu chyba nie trzeba mówić, jaką mamy dziurę budżetową. Nie tylko w skali państwa. Wiele polskich gmin tonie w długach, a dotacje unijne powoli się kończą. Czy wspominałem, że wpływy z mandatów idą bezpośrednio do budżetu gminnego? A po co obniżać pensje darmozjadów-urzędników? Lepiej wycyckać jak najwięcej z uczciwych ludzi. Teraz rozumiecie, czemu żadna gmina nie wprowadzi uchwały wyznaczającej miejsca wolne od zakazu? Poprawka to jeden wielki pic na wodę dla udobruchania ludzi, których oburza nowelizacja.

Czego nowelizacja nie zmieni?

Nowelizacja nie zmieni tego, co ewentualnie zmienić powinna i co wszyscy naiwniacy myślą, że zmieni. Przede wszystkim chodzi o rzekome „wychowanie w trzeźwości i przeciwdziałanie alkoholizmowi” oraz „poprawę bezpieczeństwa i porządku publicznego”.

Wychowanie w trzeźwości i walka z alkoholizmem tyczy się przede wszystkim nocnej prohibicji. Polacy są narodem zaradnym, z ułańską fantazją. Czy będzie dla nas problemem dla kupowanie po prostu na zapas, przed zapadnięciem zmroku? Chyba nie wymaga to wielkiej pomysłowości… Oczywiście, niektórzy nauczą się tego dopiero po dwóch-trzech nocach spędzonych na kłótni z ekspedientką/em. Z drugiej strony już słyszałem głosy, że niektóre sklepy będą po prostu cichaczem sprzedawać wszystko jak dawniej, a potem nabijać z kodu kreskowego na kasę po godz. 6.

Poprawa bezpieczeństwa i porządku publicznego ma nadejść głównie za sprawą zakazu spożywania alkoholu pod chmurką. Przepis był już durny w starej wersji. W obecnej ciężko znaleźć na niego słowa (na pomysłodawcę również!). Co za problem nawalić się w domu lub w pubie/klubie i wyjść na ulicę w takim samym stanie jak po spożyciu w plenerze?
Nowelizacja doprowadzi do zaniżenia faktycznego poziomu bezpieczeństwa. Obecnie zbyt często zdarza się, że policja, zamiast pilnować, by nikomu nie działa się krzywda, szuka młodzieży i dziadków z piwkiem na ulicach i parkowych ławkach. Tymczasem na prawdziwe zagrożenia nie reagują lub robią to opieszale. Po co się spieszyć, gdy ktoś kogoś bije lub okrada? Napastnik może być uzbrojony, to niebezpieczne! A „pijaczek”? Jak się będzie wykłócał, to można mu bezkarnie wlać, a przy tym są wpływy do budżetu i szybsze wyrabianie statystyk niż przy długotrwałym gonieniu za bandytami. Nie oszukujmy się. Nowelizacja doprowadzi do poddania jeszcze większym priorytetom akcji polegających na zaczepianiu nieszkodliwych amatorów plenerowych degustacji i całkowicie odwiedzie mundurówkę od ich rzeczywistych obowiązków. Tak, tak, oni tylko wykonują polecenia… Zbrodniarze nazistowscy tłumaczyli się tak samo.


I szczerze nie rozumiem, jak można wierzyć, że zlikwiduje to problem z zakłócaniem porządku publicznego? Przecież to jest istne zabieranie się do tematu od dupy strony! Pijanych, głośnych, wygolonych na łyso „goryli” i tak mało który patrol policji ma odwagę zaczepić. A dwu-trzy osobowe grupki metali/punków/hipsterów/studentów, niewyrządzające nikomu krzywdy, będą teraz nękane jak nigdy dotąd. Poza tym, jeśli ludzie mają problem z zakłócaniem porządku, to czy nie lepiej po prostu wprowadzić większe kary za ten czyn i nakazać policjantom priorytetowo podejmować interwencje w tym zakresie? Proste, prawda? Żeby na to wpaść, wystarczy pochodzić trochę po ulicach i wracać autobusami do domu, zamiast wozić się taksówą na strzeżone osiedle w „downtown” i wiedzieć co nieco jak faktycznie wygląda rzeczywistość przestrzeni publicznych ;)
Kilka własnych doświadczeń…

Raz byłem świadkiem, gdy w MONITOROWANYM miejscu pewna grupa napadła inną. Napadający byli przedstawicielami pewnej subkultury, kojarzącej się jednoznacznie z problemami. I z daleka na takowych wyglądali. Napadnięci należeli do innej, uznawanej raczej za „pokojową”. Wywiązała się pogadanka, szarpanina, potem bójka. Kamery wszystko rejestrują. Policji brak.
W końcu agresorom się znudziło i sobie poszli. Ci, którzy byli ofiarami zajścia, długo pozostawali na miejscu, w pewnym momencie niektórzy z nich kulturalnie otworzyli sobie piwko. Patrol policji wyrósł jak z podziemi. Oczywiście wszystko widzieli na kamerach przez cały czas. Mandaciki, bla bla bla. O szamotaninę nawet nie pytali…

Ponadto niejednokrotnie byłem w swoim życiu zaczepiany przez policję za to, ze sobie gdzieś stoję, siedzę lub idę. Podczas niezliczonych kontroli ani razu nie zostałem zapytany, dlaczego mam przy sobie niebezpieczne narzędzia. Naturalnie próbę ich zarekwirowania uznałbym za kradzież. I oczywiście mogę je mieć w celu samoobrony, bo może się czegoś boję? Ale to tym bardziej powinni zapytać, prawda? Ale nie… Ich zawsze obchodzi tylko czy nie mam przy sobie narkotyków i otwartego alkoholu.


Tak więc dziękuję wszystkim sejmowym zjebom, którzy głosowali za nowelizacją. Obyście się potruli i wyzdychali! I Panie Prezydencie… Przykro mi to pisać, ale z Pana jednak jest cienkopis! Szkoda.
I jeszcze kilka słów do policjantów (i innych mundurowych): nie zawsze musicie słuchać przełożonych i wysoko postawionych urzędników. Miejcie własny rozum. Jeśli widzicie osoby pijące alkohol, które nie wyglądają wam na groźnych i nie robią innym nic złego, po prostu odpuśćcie. Albo skończcie na upomnieniu i zajmijcie się czymś porządnym, co faktycznie wpłynie pozytywnie na nasze bezpieczeństwo. Naprawdę wierzę w to, że niektórzy z was mają własny rozum i myślą samodzielnie. Przecież ja wiem, że znacie lokacje pijackich kryjówek i melin, bo sami chlaliście w nich przed wstąpieniem na służbę ;) Nie bądźcie więc hipokrytami. Bo karma wraca. ZAWSZE!

Tyle. Mam nadzieję, że otworzyłem oczy wszystkim nieświadomym dorobkowiczom i pozamykanym w domach szarakom, którzy mają pecha nie wiedzieć, jak smaczne jest piwko w plenerze. A jeśli nie, to mam nadzieję, że przynajmniej przestrzegłem tych, którzy tak jak ja wiedzą co dobre, a nie byli do tej pory świadomi nowelizacji. Zdrowie tych, którzy się ze mną zgadzają, wypiję, gdy tylko stopnieją śniegi, wznosząc butelkę do gwiazd i księżyca – na przekór tej chorej tyranii i kurestwu!

Komentarze