Wędrujący Wiatr - warmińsko-podhalański black metal

Jesień powoli dobiega końca, przed nami sroga zima. Zanim opanuje nas świąteczny nastrój (choć jestem świadom, że wielu z nas niestety to nie dotyczy…) będzie po prostu zimno, ciemno i sennie – wręcz onirycznie. To doskonały moment na wysłuchanie pewnego ciekawego artysty, o którym chciałem już od dawna napisać to i owo.
Wędrujący Wiatr to polski zespół wykonujący atmosferyczną odmianę muzyki blackmetalowej, powołany do życia w lipcu 2011 roku z inicjatywy enigmatycznego W. z Olsztyna (znanego również z zespołów Stworz, Kres i Prav), oraz Razora z Rabki-Zdrój (grającego w zespole Pustota, oraz Zmierz – jako muzyk koncertowy). Na swoim koncie posiada póki co dwa albumy: „Tam, gdzie miesiąc opłakuje świt” (2013) i „O turniach, jeziorach i nocnych szlakach” (2016) – oba wydane pod skrzydłami wrocławskiej wytwórni Werewolf Promotion w limitowanej liczbie tysiąca sztuk. Dodatkowo w 2016 roku nagrali cover zespołu Summoning „Like Some Snow-White Marble Eyes”, który pojawił się jako utwór „Niczym Białe Oczy Bogów” na składance ”In Mordor Where the Shadows Are - Homage to Summoning”, wraz z utworami wykonanymi m.in. przez Druadan Forest, Othalan, Wyrd, Caladan Brood, Emyn Muil, czy Elderwind.

O Wędrującym Wietrze nie wiadomo już w sumie wiele więcej. Jedynie tyle, że tematyka utworów i jednocześnie inspiracja tworzonych tekstów oscyluje wokół polskiego folkloru, nocy, natury, oraz legend i baśni. Jest to ważny fakt dla gawiedzi żyjącej w przekonaniu jakoby muzyka blackmetalowa poruszała jedynie tematykę satanizmu i zła. Jednak należy jeszcze raz zaznaczyć, że jest to zespół grający dość specyficzną muzykę, jaką jest atmospheric black metal, czyli – drobna notka – gatunek łączący elementy black metalu z elementami muzyki ambientowej i dark ambientowej, którego cechą charakterystyczną jest równoczesna gra gitar oraz syntezatorów i klawiszy.
Wracając jednak do tematu… Sam zespół na swojej stronie w portalu społecznościowym Facebook podaje w zakładce „informacje” enigmatyczny opis:

„Czarna noc przychodzi nagle, witana ujadaniem psów...
I tylko chłodny wiatr włóczy się śpiewając pieśni po uśpionych wioskach.”


Są to oczywiście słowa jednego z ich utworów. I tu warto wspomnieć nieco o warstwie lirycznej, gdyż zespół ów zachwyca tekstami niezwykle poetyckimi, a czasami i epickimi. Ciekawostką jest, iż niektóre z nich pisane są podhalańską gwarą góralską. Aczkolwiek podczas słuchania trzeba raczej samemu czytać słowa, gdyż wokal jest bardzo ostry, surowy i warczący – jak to w każdym zespole blackmetalowym. Ma to jednak swój niepowtarzalny klimat, a teksty te naprawdę czytać warto – wiele z nich to utwory poetyckie jakich nie powstydziliby się romantyczni, modernistyczni, ani jacykolwiek inni poważni poeci.
Warto podkreślić fakt specyficznego brzmienia Wędrującego Wiatru. Ciężko opisać je dokładnie – najlepiej jest po prostu posłuchać go sobie samemu. Jednak muszę nadmienić, że jego charakterystyczną cechą jest zestawianie ostrej, blackmetalowej rąbanki i – jak wspomniałem wcześniej - surowego, wręcz „ujadającego” wokalu ze spokojnymi solówkami gitary akustycznej, oraz klimatycznymi, budzącymi niesamowity nastrój odgłosami natury – w szczególności takiej, jakie możemy usłyszeć nocą pośród lasów, gór i (tatrzańskich) dolin – na co de facto wskazują nam tytuły płyt i utworów. Sprawia to, że muzyka Wędrującego Wiatru jest jednocześnie ostra i surowa, a przy tym melancholijna i klimatyczna.

Na koniec dodam, iż zespół ten poznałem niedługo po mojej tegorocznej wyprawie w Bieszczady, o której pisałem na tym blogu, a która to sprawiła, że niezwykle mocno zafascynowałem się kulturą słowiańską i rodzimym folklorem. Na fali tej fascynacji odkryłem projekt Stworz, tworzony przez W. z Olsztyna, który tak bardzo mi się spodobał, że zacząłem wyszukiwać podobnych mu artystów. Tak trafiłem na projekt W. i Razora, będący czymś zgoła odmiennym od Stworza, jednak dla mnie samego o wiele bardziej pociągającym. Żałuję, że obu tych projektów nie odkryłem przed tamtą podróżą, bo pasowałby mi do umilania czasu w bieszczadzkiej głuszy jak nic innego…

Dla kogo muzyka Wędrującego Wiatru jest najodpowiedniejsza? Zapewne przypadnie ona do gustu przede wszystkim fanom atmosferycznego i epickiego black metalu zasłuchanym w takich gigantach jak Summoning, czy Burzum, oraz zwolennikom dark ambientu, czy ewentualnie pagan i folk metalu. Niemniej każdego miłośnika choćby zwykłej muzyki rockowej zachęcam do zapoznania się. Dla całej reszty może to być brzmienie nader ciężkie, choć… kto wie. Ja sam włączam Wędrujący Wiatr najczęściej późnym wieczorem, lub bezpośrednio do snu – kto umie zasypiać z ostrą muzyką, ten utwory W. i Razora doceni podwójnie, wczuwając się podczas ciemnej, głuchej nocy w jej mroczne, poetyckie brzmienia, przeplatające się z dźwiękami dzikiej i czystej natury.

„Tam gdzie miesiąc opłakuje świt, a nurów krzyk wiatr na skrzydłach nocy niesie, wędrowiec wyciąga starczą dłoń w srebrnej łunie, pośród chłodów nocy.”

Komentarze