10+ irytujących tekstów klientów

Niedawno publikowałem wpis, będący odpowiedzią na krytykę sprzedawców, dokonaną przez pewnego znanego blogera. Teraz postanowiłem pójść o krok dalej i dla kontrastu przedstawić jakie hasła oraz zachowania rozsierdzą poczciwego człowieka za ladą (czy jakkolwiek cokolwiek sprzedającego). Wierzcie mi Przyjaciele – jeśli choć raz wejdziecie w skórę tych ludzi, zrozumiecie, że i oni nie mają z Wami lekko.
Zwłaszcza ci młodzi, zdolni, wykształceni, którzy będąc w trakcie studiów lub tuż po nich brutalnie zderzają się z realiami rynku pracy, gdy firmy z branży e-commerce lub inne wypasione biura zamykają przed nimi drzwi…



 Nic tak nie popsuje im dnia, jak stare, wyświechtane hasła typu:

1. NIE JESTEM ZAINTERESOWANY!

Klient, do którego wychodzi się z ofertą, nigdy nie jest zainteresowany. Z gniewem przerywa połączenie lub zatrzaskuje drzwi przed akwizytorem. Odpycha i ruga promotora na ulicy.

A potem przychodzi wściekły do salonu i pyta czemu nie powiadomili go o tej fajnej promocji, którą dostał jego kumpel… Lub wyskakuje z klubu, błagając promotora o ulotkę, bo wszyscy w lokalu piją za piątkę, a on bez ulotki musi wyłożyć dychę.



2. NIE WYJDĘ BEZ GROSIKA!

Rzadki przypadek, ale niestety zdarzający się zazwyczaj w monopolu, z udziałem najbardziej nachalnych i najbrudniejszych klientów.
No dobrze, jak nie wychodzisz, to poczekamy na ochronę, która Cię wyniesie. Bo nawet nie wiesz, że większość polskich sklepów ma już pod ladą takie same guziczki jak w USA :)

Przy okazji – przypominam, że mamy ustawę, wedle której klient ma mieć kwotę równą wartości zakupów lub zbliżoną do zapłaty. Sprzedawca nie ma obowiązku Ci nic wydać. Wychodzisz z zakupami albo rezygnujesz z transakcji. I koniec!


Byde stoł i czekoł, kuurła!

3. NIE MACIE TEGO WIĘCEJ NA MAGAZYNIE?

Większość klientów myśli, że magazyn to magiczny portal, z którego na zawołanie wyskakuje wszystko, co akurat zniknęło z półki sklepowej. Albo, że jest w nim wszystko posortowane niczym w bibliotece…

Może i jest GDZIEŚ na magazynie. Jak tam pójdę, to zerknę. Nie, teraz nie idę, robię co innego ;)
Ach, pójdziesz na zakupy do konkurencji? To idź. Ja to mam w chuju, bo jestem szeregowym pracownikiem. Im mniej klientów, tym mam mniejszy zapierdol.



4. NO SZYBCIEJ! ILE MOŻNA CZEKAĆ?!

Ojj, za taki tekst to sobie jeszcze poczekasz. Ups, chyba się właśnie rolka z taśmą zacięła :) Nie drzyj ryja. Jak umiałbyś to zrobić szybciej, to się tu zatrudnij. Ach nie, Ty masz wyuczony fach albo przebiłeś się do wygodnej pracy za biurkiem. Takich biedaków jak Ty zawsze najbardziej mi szkoda.

Praca w sklepie to nic ciężkiego?! Wierz mi - tego towaru nie wyłożyły krasnoludki...

5. JAK TO WYMIANA BUTELEK TYLKO Z PARAGONEM?!

Dotyczy to zazwyczaj tych samych klientów, co w punkcie 2. Jeśli przynosisz 10 butelek (powyciąganych ze śmietników) i chcesz w ten sposób kupić Harnasia za 20 groszy, to sorry… ale większość właścicieli monopolów się na to nie zgadza.

Dostałem takie wytyczne i koniec. Sam nie masz szefa, ani nawet pracy, więc uszanuj to i zamknij ryj. Wymieniasz jedną butelkę albo spierdalaj!


UWAGA! Powyższe zdjęcie ma charakter humorystyczny. Autor tekstu nie propaguje handlu żywym towarem!

6. DOWODZIK…? NOO… ZAPOMNIAŁEM…

To zapomnij o alkoholu i papierosach! Za sprzedaż alkoholu i wyrobów tytoniowych nieletnim grozi do 2 lat pozbawienia wolności. Sklep dodatkowo zostaje obciążony utratą koncesji. Jak nie masz skończonych 18 lat i Cię złapią – przeproś i odejdź, nie rób scen!

"-Winko na 18 koleżanki, panie sprzedawco... - ...#$%&@*#...!!!"

7. PRZECIEŻŻŻ KURRŁŁ… JA JESTEM CZSZ... TRZEEEŚŚWY!!!

Sytuacja podobna do powyższej. Z tą różnicą, że w przypadku pijaka akcja może być niebezpieczna i zakończyć się ekstremalnie.
Kliencie, bądź mądry i kupuj na zapas!

Jeśli zostałeś przyłapany na próbie zakupu alkoholu po pijaku, odłóż go grzecznie na miejsce, przeproś i wyjdź. I nie ubliżaj sprzedawcy — w takiej sytuacji te epitety opisują wyłącznie Ciebie.



8. PAN MI ŹLE WYDAŁ! ZŁODZIEJU TY!!!

Okej, czasem umyślni oszuści się zdarzają… Ale zachowaj się jak człowiek, poinformuj uprzejmie, że coś jest nie tak, rozlicz się ponownie i wyjdź. Sam nie jesteś absolutem i na bank nieraz w życiu się pomyliłeś. Zrozum, że innym też się to zdarza.


9. SŁUCHAJ BYKU! MAM TAKI INTERES DO CIEBIE…

Klienci z niezdrową wyobraźnią dorównują żulom i pijakom. Bo zazwyczaj się do nich zaliczają… O wymianie kilkunastu butelek na jedno piwko już pisałem. Ale najbardziej ekstremalne typy potrafią nawet poprosić o DANIE IM paczki papierosów lub puszki piwa, czy też „pożyczenie” kilkunastu złotych z kasy…

Do tego dochodzą nieraz wzniosłe hasła typu „jakby wszyscy sobie pomagali, to by w tym kraju było normalnie”. TsaaA Ty, kiedy i jak pomogłeś bezinteresownie innym, ryzykując przy tym własną posadą?


"-Spuścisz o stówkę koleżko? Styknie mi wtedy jeszcze na kubańskie cygaro."

10. JAK TO „SKOŃCZYŁO SIĘ”? A KIEDY PRZYJEDZIE?

Przecież każdy szeregowy pracownik jest zawsze, na dzień dobry informowany czego nie ma na sklepie i kiedy przyjedzie… No litości… Jak przyjedzie i ZNAJDZIE SIĘ CZAS NA WYŁOŻENIE TOWARU, to będzie. Jak się pojawi na półce, to zobaczysz.


11. CZEMU PAN TAKI NIEUPRZEJMY?

A to nastąpiły w polskim prawie pracy jakieś zmiany? Teraz do obowiązku sprzedawcy należy bycie uprzejmym?
Postój trochę na moim miejscu to się kurwa dowiesz czemu!




Okej, myślę, że wystarczy.
Mam oczywiście świadomość, że wymieniłem jedynie garstkę irytujących tekstów, tzw. wierzchołek góry lodowej. Jednak starałem się wybrać te najpopularniejsze i jednocześnie najbardziej drażniące.

Jesteś sprzedawcą lub „doradcą klienta” i chętnie dodałbyś do mojej listy coś z własnego doświadczenia? A może jako normalny, wyrozumiały klient zgadzasz się z moim zdaniem i współczujesz dobrym ludziom, słysząc podobne rzeczy np. podczas stania w sklepowej kolejce? Jeśli tak, to wal śmiało w komentarzach poniżej ;)

Jesteś klientem posługującym się na co dzień wymienionymi powyżej hasłami lub uważasz, że są one wypowiadane słusznie? Również zapraszam Cię do polemiki! Chętnie przeczytam (i zripostuję) Twoje argumenty :)




ZOBACZ TEŻ:

1. Jason Hunt vs. sprzedawcy: Gerard polemizuje

2. „Przeciwdziałanie alkoholizmowi” po polsku…

3. Co robić w niehandlowe niedziele? 10+ porad dla dorobkowiczów (i nie tylko)

4. Zakaz handlu w niedziele, czyli apokalipsa dla dorobkowiczów!

Komentarze

  1. Niestety ale zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściej niż może się to wydawać. Klienci nieznający realiów rynku pracy i warunków pracy w sklepach czy np. centrach telemarketingowych potrafią zachowywać się gorzej niż zwierzęta.

      Usuń
  2. Ja na ogół jestem miła i raczej nie używam takich stwierdzeń, ale niekiedy słyszę takowe, bo niezadowoleni zawsze się gdzieś znajdą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trzymaj! Niestety zwierzyny w społeczeństwie pełno...

      Usuń
    2. To prawda i to niezależnie od tego, gdzie mieszkamy. Pozdrawiam serdecznie z Wietnamu. :)

      Usuń
    3. Przez chwilę miałem nadzieję, że tylko nasz naród skretyniał... Cóż :/

      Usuń
  3. haha świetne, pracując w handlu spotkałam się nimi ale rzeczywiście, jest tego całe mnóstwo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie za dużo nasłuchali się pierdolenia typu "klient nasz pan", a współczesny kapitalizm niektórym jeszcze nawywracał we łbach.

      Usuń
  4. Mnie zawsze wkurza długo czas oczekiwania, choć wiem, że to często niezależne od sprzedawcy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak - długi czas oczekiwania jest zazwyczaj w dyskontach, gdzie pchają się same nosacze. W takiej Żabce nigdy nie stało przede mną w kolejce więcej niż 3 osoby, które kupowały po batoniku, czy butelce piwa. Podobnie w Almie, gdzie kolejek praktycznie nie było. Idąc do dyskontu automatycznie musisz zarezerwować dodatkowy czas na stanie w kolejce. A jak nie masz czasu do chodź do droższych sklepów, gdzie nie ma kolejek ;)

      Usuń
  5. Kiedyś w PL pracowałam w handlu i coś o tym wiem... Teraz mieszkam w Irlandii Półn. Tu wszyscy mają na wszystko czas... stoisz w kolejce a pani kasjerka ucina sobie pogawędkę z klientem - to całkiem normalne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. ucinanie pogawędek z ekspedientem, kiedy za plecami jest kolejka ludzi jest conajmniej chamskie. Niemniej idąc np. do dyskontu pokroju Biedronki przeznaczam automatycznie dodatkowe min. 5 minut na stanie w kolejce i nie drażni mnie jeśli Pani/Pan na kasie ma kiepskie ruchy. To kolejka naturalna. Ale blokowanie kolejki z powodu ploteczek mówiłem już jakie jest moim zdaniem...
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Oni mają taki system pracy :) Wszystko powoli w żółwim tempie. Na początku mnie to cholernie irytowało, teraz sie przyzwyczaiłam. Za to obsługa jest nie z tej ziemi... Za tyle lat co tu mieszkam nie spotkałam się z niemiłym kasjerem. Jeśli chodzi zaś o klientów to samo - on potrąci Cię wózkiem to Cię jeszcze przeprosi uśmiechając się...

      Usuń
    3. A bo o to chodzi! Kultura i wzajemny szacunek. Ja np. nie poradziłbym sobie zbyt dobrze na kasie. Szczerze nie wyobrażam sobie siebie w takim miejscu np. na dłuższy okres czasu - choć krótkie, nadszarpujące nerwy epizody mam za sobą. I dlatego nie drażni mnie jak trafię na powolnego kasjera. Raz trafiłem na gościa - totalnego emeryta, który dosłownie pracował w trybie slow-motion. Szczerze poczułem szacunek do sklepu, który zgodził się kogoś takiego zatrudnić! Jak ktoś nie ma czasu to niech kupuje przez Internet :) Albo w drogich sklepach typu Alma. Tam nigdy nie ma kolejek ;) Czemu ludzie tam tak rzadko zaglądają skoro im się spieszy? Największą głupotą jest iść do Biedry, najlepiej w porze popołudniowej w piątek lub sobotę przed niehandlową niedzielą i narzekać na kolejki :)
      Jeśli klienci są uprzejmi to sprzedawcy też raczej czują się w pracy lepiej, więc odpowiadają tym samym, taka prawda. Niemniej obsługa to obsługa. Nie mogę wytrzymać jak babcia stoi przede mną i przed skasowaniem napierdala historię życia.... Ona stojąc dwie osoby za mną najgłośniej by się darła, gdybym ja tak robił. Ale to już nie wina sprzedawcy, pod warunkiem, że skasuje tą osobę i pozwoli jej nawijać, stojąc obok, gdy ten kasuje kolejnych ludzi.

      Usuń
    4. U nas starsza osoba nie ma problemu z zatrudnieniem i to mi się podoba. Jak mieszkałam w PL spotkałam się osobiście z sytuacją, że w wieku 24 lat byłam za stara do pracy w jednej z galerii jako sprzedawca. Przeżyłąm szok!!!

      Usuń
    5. Ja w wieku 24 lat rozpocząłem dopiero karierę zawodową, więc co mam powiedzieć.....?

      Usuń
  6. No szybciej zawsze mnie wkurza. I jeszcze "może pani zadzwonić po kogoś na drugą kasę?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, tego hasła tu brakuje! Klasyk! Albo jak np. dopiero zaczynasz w markecie, zasuwasz na magazynie, nie masz jeszcze uprawnień na kasę, a klienci pytają czemu Ty nie możesz podejść... I tłumacz im... Masakra!

      Usuń
  7. Zawsze ktoś będzie niezadowolony, czasem trzeba zacisnąć zęby, wysłuchać i puścić w niepamięć. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeee... To jest pobłażliwość, która powoduje, że chamy wlezą Ci na głowę. Tak nie wolno robić. W pierwszym rzędzie trzeba nauczyć "paniczyków" szacunku do uczciwie pracujących ludzi. Cytując klasyka: jeśli ktoś uderzy Cię w policzek, TRZAŚNIJ go w jego! ;)

      Usuń
  8. Sorry ale tekst 11 kompletnie z dupy i nie na miejscu. Co znaczy postoj na moim miejscu. Taki zawod. Psi obowizek byc milym dla klienta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę miłego zderzenia z rynkiem pracy gówniarzu :)

      Usuń
    2. Daleko mi do bycia gowniarzem. Po prostu uważam ze sprzedawca nie ma prawa zachować się arogancko. Taki zawód. Bardzo ciężki zreszta i nie dla mnie na pewno. A ty pisałeś ze doceniasz szczere kom ;P

      Usuń
    3. I pisałem, że na nie odpowiem ;) To jest wolność słowa. Powiem szczerze - o ile nie jest to np. sprzedaż luksusowych piw czy innych wyrobów we własnym, prywatnym sklepie do którego nie wlezie mi żaden ment, to też nie jest to zawód dla mnie. Ale przerabiałem to i kto wie, czy kiedyś nie będę zmuszony przerabiać ponownie, ze względu na taką, a nie inną sytuację na rynku pracy, na którą nikt z nas nie ma wpływu. Jeśli twierdzisz, że nie nadajesz się do takiej fuchy, to życzę szczęścia w niezaznaniu takich doświadczeń zawodowych ;) Ja niestety nie miałem wyjścia. I gwarantuję, że po zdobyciu owego doświadczenia zacząłem patrzeć zupełnie inaczej na ich zachowania.
      Mówisz psi obowiązek bycia miłym dla klienta? A ja myślę, że nigdzie w prawie pracy nie ma zapisu o takim obowiązku. Nie znam Twojej sytuacji, ale pomyśl jak Ty pracowałabyś na stanowisku sprzedawcy, gdyby okazało się, że nie ma w Twojej okolicy pracy pod kątem Twojego wykształcenia i trzeba byłoby szukać roboty po sieciówkach lub monopolach żeby nie wylądować na bruku :)
      Wolę żeby sprzedawca był nieuprzejmy, niż gdyby ta osoba zaczepiła mnie na ulicy jako bezrobotny i zapodała kosę za "niepożyczenie" złotóweczki. Nie ma czegoś takiego jak psi obowiązek bycia miłym, o ile praca nie zakłada w swoich wymogach najwyższych standardów obsługi - co tyczy się niemal wyłącznie banków ;)

      Usuń
  9. Trochę się uśmiałam, chociaż współczuję, nigdy nie chciałabym pełnić takiego stanowiska ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem po dziennikarstwie - myślisz, że to było moje marzenie? Myślisz, że ludzie siedzący za kasą i wykładający towar albo opychający różne rzeczy przez telefon naprawdę chciały pełnić te stanowiska? Nikt by nie chciał i wszyscy o tym wiedzą, ale mimo to wymagają od sprzedawców żeby kłaniali się im w pas i całowali po rączkach. Dawniej handlarze sprzedawali Ci towar po zawyżonej cenie, jeśli np. im się nie spodobałaś, albo mieli osobne cenniki dla poszczególnych klientów. Najbardziej nieuprzejmi mogli się liczyć nawet z wyproszeniem poprzez lufę wycelowaną w czoło - byłą taka genialna scena w filmie Gran Torino, gdy żółtek ubliżał fryzjerowi ;)
      Mój dziadek np. w latach 40-stych sprzedawał bimber. Polscy klienci mieli zniżkę. Ci ze swastykami na ramionach nie tylko płacili więcej, ale po wypicu trafiali do zaświatów ;) Tęsknię za takimi czasami. A nie, że haja na całego bo sprzedawca jest niemiły i krzywo patrzy.

      Usuń
    2. Skoro studiowanie dziennikarstwa nie było Twoim marzeniem, trzeba było iść na inne studia, bądź nie iść wcale. Przecież nikt nas do takich decyzji nie zmusza. Rozumiem, że często jest ciężko wybrać odpowiednią ścieżkę jako tak naprawdę gówniarz wychodząc ze szkoły średniej. Jednak studia w trakcie można zmienić...

      Usuń
    3. Hahahahahahahahahaha chyba kompletnie mnie nie zrozumiałaś :D Jestem po dziennikarstwie - bo to mój wymarzony zawód, tak samo jak copywriting i blogging. Dlatego prowadzę tą stronę ;) Myślisz, że ZAPIERDOL W SKLEPIE którego doświadczyłem zarówno podczas studiów, jak i po nich, gdy zderzyłem się z realiami rynku pracy, były moim marzeniem? Myślisz, że siedzenie za ladą sklepową, wykładanie towaru albo opychanie gównien przez telefon to ścieżka kariery, którą sobie wybrałem? Nie, to efekt sytuacji na polskim rynku pracy. Nikt mnie nigdy do takich rzeczy nie przyzwyczajał, bo nikt na studiach dziennikarskich nie mówił, że 80% z nas nie zrealizuje się w zawodzie i będzie musiało robić COKOLWIEK żeby mieć co włożyć do gara i przeżyć. Ścieżkę kariery pod kątem studiów wybrałem zgodną z zainteresowaniami i pasją. Sytuacja na polskim rynku pracy wybrała mi inną. Podobnie jak wielu innym sprzedawcom i "doradcom klienta", którym "najlepsi i najzdolniejsi" zgarnęli te posady sprzed nosa. Z resztą wydawało mi się, że wyjaśniłem to już w moim wpisie.
      Czy teraz rozumiesz to co napisałem? Bo już jaśniej nie umiem...

      Usuń
  10. Słuchaj Byku to nie spotkałam się nigdy :)) niektóre z nich na pewno bywają irytujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej irytujące niż myślisz ;) Zdziwiłbym się jakby ktoś powiedział "słuchaj byku" do kobiety xD Niestety problem też jest taki np. w monopolach, że do faceta chętniej fikną...

      Usuń
    2. Niestety prawda, podpytam znajomej ze sklepu dzisiaj, jak u nich sytuacja się ma.

      Usuń
    3. Koniecznie daj znać, jak możesz ;) Do niedawna miałem znajomą w pobliskiej Żabce - zwolniła się bo nie wytrzymała. Też opowiadała masę nieciekawych historii. A raz sam byłem świadkiem jak chyba z 5 minut użerała się z pijanym dziadem, który nie chciał odłożyć piwa na półkę i wyjść. Już miałem ochotę jej pomóc.
      Ja sam na szczęście w handlu już nie pracuję ale ciężko powiedzieć czy sytuacja nie zmieni się np. za pół roku, bo w moim rejonie nawet dla człowieka po dobrych studiach ciężko o porządną pracę. A ludzie myślą, że sprzedawca to taki nierób po zawodówie, który haruje bo się w szkole nie uczył i mu się taka fucha "należy"... Podczas gdy większość powyższych tekstów pochodzi z mojego własnego doświadczenia.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Niektóre teksty znam i to nie od dawna. Człowiek jest człowiekiem i nie rozumie niektórych rzeczy, dopóki sam nie przejdzie tą drogą.
    Cieszyłabym się jakby była właśnie możliwość raz na jakiś czas by klient stanął za ladą a ja jako kasjer zachowaywał się jak on :p dość ciekawe mogłoby to być doświaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś z jednym kolegą doszliśmy do wniosku, że każdy Polak na wzór obowiązkowej służby wojskowej powinien przepracować 3 miesiące na kasie w supermarkecie lub 6 miesięcy na promotorce. Wtedy by się tępy naród nauczył szacunku do czyjejś pracy.

      Usuń
    2. No to byłoby nie lada doświadczenie. Jest jednak jeszcze taki myk, że (sama się złapałam na tym), że to trzeba odświeżać co jakiś czas. Po kilku latach się zapomina jak to było.

      Usuń
    3. Nie zamierzam odświeżać tych doświadczeń, choć znając nasz rynek pracy, obawiam się, że może to nie zależeć ode mnie... Ja tam się staram zawsze być ludzki - a jak mam świadomość, że ktoś po prostu wykonuje swoją pracę, a być może wcale jej nie lubi (o ile nie jest to policjant - tych brutali to nie dotyczy!!! bo co innego chamstwo a co innego zastraszanie) to w najgorszym wypadku zbywam chamstwo milczeniem. Za to nigdy nie toleruję chamstwa z drugiej strony - kilka razy (a nie jestem już sprzedawcą od dawna) stojąc w kolejce opierdoliłem ludzi, którzy próbowali wyżywać się na kasjerach ;)

      Usuń
  12. Pracowałam kilka lat w handlu i te teksty znam na pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę :D W końcu ktoś, kto rozumie tą sytuację :) A masz jakieś teksty do dorzucenia z własnego doświadczenia? :)

      Usuń
  13. Oj dużo jest takich niezadowolonych osób.
    Natomiast co do czekania w kolejkach to nie rozumiem czemu mam czekać w kilkumetrowej kolejce jest jedna kasa czynna a reszta zamknięte...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! To potwornie irytujące

      Usuń
    2. Bo może nie wiesz co się dzieje na sklepie. Jeśli np. na drzwiach wisi kartka z ofertą zatrudnienia to znaczy, że są niedobowy kadrowe. A to oznacza, że albo będzie mniej ludzi na kasie albo niedobory towaru na półce - coś za coś. Większość laików tego nie wie i myśli, że towar na półkach dokładają krasnoludki, a kasjerzy mają high-life siedząc w kantorku na kawie.
      Wyjścia z sytuacji są natomiast trzy:
      1. Zatrudnić się w owym sklepie i wspomóc ruch kasowy lub magazynowy.
      2. Iść do droższego sklepu - w Żabkach są zazwyczaj 2-3 osobowe kolejki, które schodzą w mig. W Almie przy kasach prawie w ogóle nie ma kolejek. Tak samo w sklepach naprawdę luksusowych - obsłużą Cię od ręki, w mgnieniu oka.
      3. Robić zakupy między poniedziałkiem a piątkiem, najlepiej między 9 a 13 kiedy większość Narodu siedzi w pracy.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  14. O matko, przypomniały mi sie studenckie czasy na kasie w galerii. Dramat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studenckie czasy? Ja zderzyłem się z ta rzeczywistością po studiach, kiedy okazało jak "wiele" one znaczyły ;) Pozdrawiam i dziękuję za poparcie mojego zdania! :)

      Usuń
  15. Nie nadaję się na sprzedawcę, bo wiem, że szybko puściłyby mi nerwy. hehe Coraz częściej obserwuję straszne zachowanie klientów. Drą się, że za mało kas otwartych, drą się po sobie, bo ktoś za długo w portfelu grzebie, a bo to coś innego. No mnie też denerwuje, kiedy nie ma wystarczająco dużo kas otwartych, ale ile razy jest tak, że w całym sklepie męczą się tylko dwie pracownice, bo nikt nie chciał przyjść na weekend. Znam szefową jednego wielkiego sklepu, no czasami nie jest łatwo. O albo jeszcze zauważyłam, że klienci często się kłócą, bo nie zwrócili uwagi na cenę, albo źle przeczytali, a potem się wydzierają, bo oszuści w sklepie i takie tam. hahaha Szału dostałabym z takimi ludźmi. ;D Zresztą nigdzie nie jest idealnie. hehe Bardzo podoba mi się post, ciekawie napisany. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyczerpujący komentarz! :) Z tym, że "nikt nie chciał przyjść w weekendy" to w sklepach raczej bajka. Rzucają taki, a nie inny grafik i nie ma zmiłuj. Ja też na sprzedawcę się nie nadaję, a doświadczenie w sprzedaży mam, bo rynek pracy w Polsce mamy taki, że gdybym w pewnym etapie swojego życia owego doświadczenia nie zdobył, to możliwe, że byłbym teraz na bruku.
      Również pozdrawiam serdecznie i ciepło! :)

      Usuń
  16. O rany, ale zestaw... Chyba rzeczywiście zebrałeś to, co w ludziach najgorsze. Kluczem do takich sytuacji jest zapewne brak myślenia i jakieś dziwne cwaniakowanie, bo inaczej tego wytłumaczyć nie umiem. Mam tylko nadzieję, że to nie zdarza się często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozczaruję Cię - zdarza się to częściej niż myślisz. A bierze się to stąd, że w Polsce społeczeństwo nauczyło się reguły "klient nasz pan" i dopóki ktoś sam nie zdobędzie doświadczenia w handlu, to żyje z nią w zgodzie. Tak jak w niektórych krajach mamy obowiązkową służbę wojskową, tak u nas powinny być obowiązkowe 3 miesiące w supermarkecie lub call center, wymienne na 6 miesięcy promotorki.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  17. Jak ktoś jest gburem, to chyba czasem musi komuś dowalić żeby poczuć się lepiej. Nie zrozumiem ludzi, którzy rozładowują swoją frustrację na pracownikach sklepu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytując klasyka: naród wspaniały ale ludzie chuje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. To taka nasza polska rzczywistosc! Rozbawił mnie podpunkt - nie wyjdę bez grosika!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję, że nie ma w tym nic zabawnego... Raz miałem taką sytuację ze śmierdzącym na kilometr żulem. Stań za ladą to odechce Ci się śmiać z takich rzeczy.

      Usuń
  19. Wow! Mocne ale prawdziwe. Mnie podczas wizyty w Polsce uderzył fakt, ze ludzie w sklepach było bardzo smutni, źli .. i nadmiernie używali formy: Proszę Pana, Proszę Panią.. Trochę krępujące, jeżeli mówi Ci to osoba w twoim wieku (chyba mam obsesje na punkcie wieku 😂) ale było to takie sztywne w porównaniu z obsługa w Irlandii. :)
    Wiem, ze to wymogi od szefostwa ale mogli by dać ludziom trochę więcej luzu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogliby ale nie dają. Problem w tym, że w Polsce za kasą siedzi wielu zdolnych ludzi, podobnie jak na słuchawce i na magazynach. O promotorach na ulicach nie wspominając... Większość ludzi wchodzących do sklepów ma we łbie zasadę "klient nasz pan - ja jestem panem, a ten za ladą ma obowiązki i jak mu się one nie podobają to niech zmieni pracę". Mam za sobą łącznie ok. rok bezrobocia dzięki przeświadczeniu, że nie będę robił w handlu i sprzedaży, bo to nie to co chcę robić w życiu. Wielu młodych ludzi, którzy siedzą w tej branży to dziennikarze, poloniści, copywriterzy, którzy mogą poszczycić się ową odwagą. Ludzie uważający, że muszą być miło i ciepło obsłużeni, bo sprzedawca ma swoje psie obowiązki, które może porzucić na rzecz innej pracy to debile, którzy chuja wiedzą o realiach na naszym rynku pracy.

      Usuń
  20. numer 3 bardzo często się u mnie zdarzał! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też :D Podobnie jak wiele innych - większość tekstów wziąłem z autopsji ;) I szczerze cieszę się, że ta przygoda już za mną.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  21. ha, ha... :) no coś w tym jest :), wierzę, że klienci mogą być nieuprzejmi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do podjęcia pracy w handlu - przekonasz się ;) Myślę, że jako klientka też widzisz takie rzeczy na co dzień tylko z innej perspektywy ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  22. Przypomniało mi się, jak pracowałam na nocki w monopolu i musiałam ludziom tłumaczyć, ze już sklep jest zamknięty, i piwerka nie bedzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałem kiedyś taką pracę. Ale jak sklep był zamknięty to co w nim robiłaś? Ja miałem ten problem, że przed północą musiałem zamknąć na 10-15 minut żeby rozliczyć kasę a debile pod sklepem nie czaiły o co chodzi i waliły po szybach... Horror.
      Teraz mamy ustawę, która mówi, że od 22 (lub 23 w niektórych rejonach - np. mojej gminie) do 6 obowiązuje bezwzględny zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach - z resztą poświęciłem temu jeden wpis początkiem roku. Więc problem sam się rozwiązał :)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Zawsze doceniam szczere komentarze. Jeśli masz kompletnie odmienne zdanie - pisz! Uwielbiam polemikę i kulturalną wymianę poglądów.

Jednak proszę, daruj sobie niezwiązane z treścią dwu-trzy wyrazowe papki w stylu "fajny wpis" czy "nie moja bajka". Nie czytałeś/aś - nie promuj się u mnie!

Możesz zostawić link do siebie na końcu wiadomości - z chęcią się odwdzięczę.