Muzyczne rekomendacje na Boże Narodzenie

Boże Narodzenie już lada moment. Rzezamy karpie, ubieramy choinkę, biegamy za prezentami, sprzątamy dom nawet w najskrytszych zakamarkach i słuchamy kolęd, oraz innej muzyki kojarzonej ze świątecznym nastrojem. Nawet jeśli sami nie puszczamy jej celowo to i tak non stop wpada nam w uszy gdy włączamy radio, idziemy na zakupy, czy nawet na miasto… Niektórzy ludzie to kochają, inni nie zwracają najmniejszej uwagi, a są i tacy, których doprowadza to do szału! Podobnie jak i cały skomercjalizowany klimat świąteczny i ta powszechnie narzucana nam zewsząd otoczka.

Nie chcę nikogo na siłę przekonywać aby poczuł magię Bożego Narodzenia, ale i nie zamierzam też nikomu tłumaczyć jak ohydne i sztuczne w wielu aspektach jest to święto. Kto je lubi ten lubi, kto „rzyga” tą otoczką ten „rzyga”. Przygotowałem natomiast MUZYCZNE PROPOZYCJE NA BOŻE NARODZENIE, które pomagają mi zawsze wczuć się w świąteczny nastrój i to nieraz do tego stopnia, że w jednej chwili z totalnej olweki wobec tego wszystkiego zmieniam się w miłośnika Gwiazdki, poziomem ekscytacji dorównującego małemu dziecku… :) Zaznaczę jednak, że są to moje osobiste gusta, ale… może komuś pomogą, lub po prostu wpadną w ucho ;) Zacznijmy…
Jeśli kolędy to na pewno nie te, które słyszymy w przeciętnych rozgłośniach radiowych pokroju „Zetki”, RMF-u, itd. Tradycyjne melodie - w tym i także świąteczne przyśpiewki, które choć są piękne, to jednak niegodne nazwania kolędami (Oh Tannenbaum, I’ll be Home for Christmas, itd.) - najpiękniej brzmią w wykonaniu OPEROWYCH PROFESJONALISTÓW. Moją ulubioną płytą świąteczną wydaną w tonie muzyki klasycznej jest „Christmas” (2000) autorstwa TRZECH TENORÓW. Usłyszymy na niej zarówno stare kolędy, jak i współczesne komercyjne przyśpiewki. Tyle, że wszystkie w tonie tak pięknym – jednocześnie patetycznym i radosnym, że składanka ta stanowi dla mnie zawsze muzyczny numer 1, ważny rokrocznie tak samo jak karp na stole, czy wystrojona choinka :) W podobnym tonie nagrany jest także album „My Christmas” (2015) PLACIDO DOMINGO, oraz „O Holy Night” (2005) i „Christmas with LUCIANO PAVAROTTI” (2016) – oba w wykonaniu genialnego tenora, którego nazwisko zdradził Wam już tytuł drugiej płyty ;) Z kolei dla fanów opery żeńskiej doskonała jest lekko inspirująca się popem SARAH BRIGHTMAN i jej pełen magii album „A Winter Symphony” (2007).
Oczywiście jest to jedynie garstka tego co w klimacie świątecznym wydali muzycy operowi – założę się, że i Andrea Bocelli popełnił co najmniej jeden album tego typu – jednak zaznaczam, że są to moje osobiste rekomendacje, oparte tylko i wyłącznie na podstawie tego co sam posiadam w swojej domowej kolekcji.

Teraz dla odmiany Święta na ostro :) Podobnie jak muzyka operowa, tak i solidny rock nie zagości na Boże Narodzenie w żadnym komercyjnym radiu, czy głośnikach marketów, lub galerii handlowych. A szkoda, bo ten gatunek wbrew „szatańskiej” opinii potrafi zaskoczyć naprawdę pięknymi wydaniami gwiazdkowymi. Moje ulubione mogą być dla wielu czytelników lekkim zaskoczeniem. W wieku… 92 lat (!!!!) heavymetalowe kolędy nagrał CHRISTOPHER LEE. Tak, dokładnie – Saruman z Władcy Pierścieni, który już wcześniej tworzył własną muzykę rockową, lub udzielał się gościnnie m.in. na albumach Rhapsody of Fire, uraczył świat wydaniami „A Heavy Metal Christmas” (2012), „A Heavy Metal Christmas Too” (2013) i „Darkest Carols, Faithful Sing” (2014). Godny polecenia jest też album „A Twisted Christmas” (2006) nagrany przez TWISTED SISTER. Muszę jednak zaznaczyć, że jak na glam metalowców przystało ich melodie świąteczne są mocno prześmiewcze, a nawet lekko sprośne – ostrzegam tych, którzy szukają normalnych kolęd ;) Fanom rocka i metalu polecam też poszukać jakiś kolędowych składanek różnych artystów – na pewno takie istnieją.

Warto polecić też coś, co nie należy ani do kolędowego, ani stricte świątecznego repertuaru, ale ze względu na brzmienie nadaje się do słuchania wybitnie w okresie świątecznym. Poleciłbym tu przede wszystkim kompozytorów muzyki klasycznej, takich jak np. RICHARD WAGNER, którego muzyka została zebrana w różne albumy kompilacyjne. Moje ulubione to „Best of Wagner”, „Classical Masterpiece of Music”, oraz „Orchestral Music”. Dobry na święta jest też WOLFGANG AMADEUSZ MOZART, którego słynne, patetyczne „Requiem” mogłoby spasować wielu osobom w tym grudniowym okresie.


Dodatkowo warty polecenia jest album „The Mystery of Time” (2013) powermetalowej grupy AVANTASIA. Mimo, że nie jest to żadne wydanie świąteczne to z daleka widać już, że zostało przygotowane specjalnie pod okres zimowo-świąteczny (choćby za sprawą klimatycznej okładki). Płyta zawiera wiele łagodnych ballad, w tym urokliwy utwór „Sleepwalking”, brzmiący dla mnie o wiele bardziej świątecznie niż niejedno kolędowe zawodzenie Krawczyka, czy innego Rynkowskiego :)Muszę przyznać, że jest to mój drugi ulubiony album do słuchania na Boże Narodzenie, zaraz po kolędach Trzech Tenorów, choćby ze względu na naprawdę baśniowo-magiczny klimat jaki wywołuje.
Możliwe też, że wielu osobom mającym dość kolęd przypadnie do gustu gothic-industrialowy projekt UNHEILIG, z którego godne polecenia są przede wszystkim albumy „Grosse Freiheit” (2010) i „Gipfelstürmer” (2014). Sam nie wiem czemu, ale podobnie jak w przypadku albumu Avantasii czuję w nich coś magicznego, co pomaga mi się nastroić pod bożonarodzeniowy klimat…

Do propozycji chciałbym dorzucić jeszcze grupę VON THRONSTAHL, grającą chrześcijański martial industrial z elementami neoklasyki. Choć ich brzmienie nie ma wiele wspólnego ani ze świątecznym, ani nawet z zimowym nastrojem, to być może lekko odbiegająca od pozostałych, akustyczna płyta „Sacrficare” (2007) komuś na to Boże Narodzenie spasuje. Do tego, z podobnych klimatów dorzuciłbym luksemburską grupę ROME. Zaznaczam jednak, że zbyt świątecznego, ani zimowego nastroju ich muzyka również nie wywołuje, ale akurat jakoś tak wyszło, że włączam ich sobie w tym okresie, więc i chciałem się nimi w tym wpisie podzielić.

Na koniec dorzucę kilku spośród licznych artystów, jakich puszczają w tym czasie moi domownicy, a którzy i mi pasują, oraz kojarzą się każdego roku z domowym Bożym Narodzeniem. Jest wśród nich Zbigniew Preisner – kompozytor z moich okolic, oraz Chór Warszawski Opery Kameralnej, a także Golec u’Orkiestra – grupa której muzyki „codziennej” nie zgłębiam, lecz zawsze podoba mi się ich kolędowanie ze względu na góralskie brzmienie (również pochodzą z moich stron). Do tego dochodzą kolędy Budki Suflera, które cenię dzięki lekko rockowemu uderzeniu, oraz klimatyczny album „Please Come for Christmas” – składanka kolęd pełnych ducha dawnych czasów, na której możemy usłyszeć m.in. Deana Martina, Paula Ankę, czy Franka Sinatrę.

I to tyle. Mam nadzieję, że kogokolwiek zainspirowałem do odpalenia w te, lub którekolwiek kolejne Boże Narodzenie czegoś nowego, co pomoże lepiej poczuć tą tzw. magię Świąt. Lecz przede wszystkim marzy mi się, aby ktoś nienawidzący tego okresu zainspirował się moimi propozycjami i choć odrobinę ucieszył, oraz poczuł ten magiczny klimat.
„Ale ja nie jestem chrześcijaninem i nie poczuję nigdy magii Świąt! Żadna muzyka mi w tym nie pomoże…” Ech… Chrześcijańskie święto? To tylko w Twojej głowie, jeśli tego właśnie chcesz ;) Poczytaj sobie o tym dlaczego obchodzimy Boże Narodzenie akurat 25 grudnia, wystukaj w Internecie hasła takie jak Jule, Szczodre Gody i Saturnalia, dowiedz się dlaczego sanie Mikołaja ciągnie osiem reniferów, skąd jemioła, choinka i 12 potraw – żeby było szybciej odsyłam do poprzedniego wpisu o Świętym Mikołaju i zeszłorocznym o genezie Bożego Narodzenia.
Bez względu na to co kto z Was obchodzi życzę wszystkim czytelnikom dużo zdrowia, oraz spokoju i radości w tych nadchodzących, wyjątkowych dniach.

Komentarze