"Przeciwdziałanie alkoholizmowi" po polsku...

Niecałe 4 miesiące temu pisałem o nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, która weszła sobie cichaczem, wraz ze skupiającą uwagę mediów i całego Narodu ustawą zakazującą handlu w niedziele. Na łamach tegoż wpisu podzieliłem się nie tylko wiedzą na temat szczegółów ustawy i prawdziwego powodu jego wprowadzenia, ale też pewnym przewidywanym przeze mnie scenariuszem realizacji owego rozporządzenia i jego następstw.

Dziś z dumą i jednoczesnym smutkiem muszę przyznać, iż nie pomyliłem się wtedy ani odrobinę!
W tym wpisie przedstawię Wam, jak wygląda w praktyce wdrażanie ustawy na przykładzie zamieszkiwanej przeze mnie gminy.

Jakiś czas temu wybrałem się na zebranie sołeckie. Na ogół nie bywam na tego typu „imprezach”, ale akurat kolega miał tam do przedyskutowania ważną sprawę i prosił mnie o poparcie. Poszedłem więc tylko i wyłącznie z tego powodu.

Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy przed poruszeniem najważniejszej sprawy, na którą czekała większość zebranych, głos zabrała babeczka reprezentująca Gminną Komisję d.s. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Osoba ta POINFORMOWAŁA (nie zaproponowała – poinformowała!!!) o zmianach, które komisja zamierza wdrożyć w naszej gminie, w związku z nowym rozporządzeniem „przeciwdziałającym alkoholizmowi”.

I tak najpierw dowiedzieliśmy się, że od teraz pomiędzy godziną 23 a 6 obowiązywać będzie całkowita prohibicja. To de facto lepiej niż jakby miała obowiązywać od 22… Zwłaszcza że w mojej najbliższej okolicy właśnie o tejże godzinie ostatni sklep jest zamykany. Niemniej kawałek dalej znajduje się stacja benzynowa. Wiem, że w takich miejscach ceny są, jakie są, ale biorąc pod uwagę desperatów, miejsce to zapewne ucierpi…

Następnie poinformowano nas, że liczba punktów sprzedaży alkoholu na terenie gminy zmaleje. Niestety nie pamiętam konkretnych liczb, kojarzę mniej więcej tyle, że w związku z owym postanowieniem ok. ¼ lub więcej sklepów w mojej okolicy albo zostanie zamknięta, albo w najlepszym wypadku straci koncesję… Wolny rynek pełną gębą, co nie?

Pamiętając o poprawce wprowadzonej przez Sejm do owej nowelizacji, liczyłem, iż jednocześnie usłyszymy jakie miejsca zostaną wyjęte spod zakazu spożywania alkoholu…
Dla przypomina: ustawa wprowadza zakaz spożywania alkoholu we WSZYSTKICH miejscach publicznych, jednak gminy mają prawo wyłączyć niektóre tereny spod owego drakońskiego przepisu.
Niestety – żadne z takowych miejsc nie zostało podane ani zgłoszone, a co gorsza – samo istnienie takowej możliwości nie zostało nawet wspomniane.

Zapraszamy do wehikułu czasu... 23-6 co nocy pod każdym monopolowym :)

Zgodnie z prawem zarządzono głosowanie w sprawie przyjęcia owych bredni…
Na sali było nieco ponad 100 osób. Większość wstrzymała się od głosu, natomiast spośród ludzi biorących udział, większość była przeciwna.
Rezultat?!
Żywek, nasz sołtys ogłosił, iż… skoro przeciw zagłosowała mniejszość (w rachunku ogólnym), to rozporządzenie przechodzi!!! No kurwa!!! Toż to większa parodia demokracji niż za komuny, czy podczas Eurowyborów 2014 roku, „wygranych” przez PO!

Nie zgadniecie, co ogłoszono na zebraniu nieco później…
Do końca 2018 roku w mojej Gminie uruchomiony zostanie… posterunek policji! Ustaloną początkowo liczbę 4 funkcjonariuszy, zmieniono jednak na 7. Wszystko rzecz jasna pod pozorem… poprawy bezpieczeństwa! Tsaa
Co w rzeczywistości z tego wynika? To oczywiste!!!

Ograniczają ludziom możliwość zakupu dóbr, jakich potrzebują, zakazują im spożycia owych dóbr, tam, gdzie tego chcą, a żeby owych restrykcji dopilnować, sprowadzają sobie ograny terroru i represji.
Komputerowa "wizja" nowego posterunku

W tym miejscu muszę dodać jeszcze jedną rzecz – jak wspominałem, na zebraniu było nieco ponad 100 osób (sołectwo liczy ponad 4000). Pisałem już powyżej, że zazwyczaj na takie „imprezy” nie chadzam. Co ciekawe, po dziś dzień na stronie gminy nie pojawiła się informacja odnośnie do wprowadzonych zakazów i ograniczeń. Co to oznacza? Że de facto prawie nikt nie wie o zmianach i wejdą one tak cicho, jak tylko się da. A gdy posterunek zacznie działać, ruszy nabijanie haraczy po lasach…

A teraz najlepsze…
Większość ówczesnego zebrania poświęcona była budowie zbiornika retencyjnego lub zbiornika przeciwpowodziowego, czy też tamy przeciwpowodziowej – jednocześnie :) Wójt Mieczysław, sołtys Żywek i radny Grzegorz – nie byli w stanie określić co konkretnie to będzie i jakie funkcje ma niby spełniać. Inwestycja ta zaszkodzi całej wsi, a mieszkańcy w większości się na nią nie zgadzają – ze względu na szkodę dla naszego mikroklimatu i przymusowe przesiedlenia. A także… koszt!
Gmina zapłaci za ową inwestycję 5 mln złotych. Myślicie, że 4-tysięczna wieś, leżąca na terenie 13-tysięcznej gminy ma na to kasę?
Oczywiście, że wójt przyznał, iż zadłużymy się przez to, ale po latach, które liczył w… kilku pokoleniach(!!!) wszystko nam się zwróci.
Na to jeden z mieszkańców – prywatnie wujek mojego kolegi – odparował mu: ja nie jestem Lenin, ja wiecznie żył nie będę! – a następnie dopominał się bezskutecznie o udzielenie wyjaśnień na temat tego, jak on zyska na tym obecnie lub chociażby jeszcze za swojego życia. Wójt i jego poplecznicy w kółko pierdolili swoje. Dodatkowo smutny jest fakt, iż owa inwestycja zmusi owego człowieka do przesiedlenia, poprzedzonego rzecz jasna sprzedażą działki za bezcen…
Mapa sytuacyjna zbiornika - poniżej tej prostej linii znajduje się wiele domostw...

Dlaczego wspomniałem nagle o kontrowersyjnej inwestycji?
Co bardziej ogarnięci czytelnicy, zapewne odnaleźli już związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wprowadzeniem zakazu picia na terenie całej Gminy – wdrożonego tak cicho, jak tylko się da, budową posterunku i inwestycją szacowaną na 5 mln zł ;)

Tak jest…
Najpierw zakazują ludziom pić pod karą grzywny (obecnie 100 zł). Potem tworzą posterunek, pełen ludzi, którzy mają pilnować ściągania haraczy, gdzie popadnie bezwzględnie od każdego. Chwila… Ktoś powie: 7 funkcjonariuszy (w tym posterunkowy i zapewne jakiś dyspozytor) na 13-tys. mieszkańców? A więc… Spokojnie ;) W razie czego przybędą zapewne posiłki z nadrzędnej komendy w Szczyrku, a poza tym… Już obecnie stale jeździ tu prewencja z pobliskiego Bielska-Białej, mimo że to teoretycznie nie ich rewir ;) Ale rzecz jasna będą to pomocnicy, bo kasa będzie musiała iść na konto gminy. Czemu? Wiadomo, że 5 mln zł w ten sposób szybko się nie uzbiera, ale na pewno znacznie przyspieszy to okres spłacania długu.

No i tak to wygląda. Mam świadomość, że poruszyłem tu nieco więcej kwestii, niż tylko nowelizacja ustawy o „przeciwdziałaniu alkoholizmowi” w praktyce… Ale pokazałem w ten sposób, jak „pięknie” lokalne samorządy mogą sobie na tym skorzystać. Można zrobić sobie jakiś przekręt za kilka milionów i spłacać długi za pieniądze podatników, wmawiając im, że robi się coś, co jest konieczne lub przydatne i potrzebne ludziom, nawet jeśli wcale nie jest.

Ciekawe jak wygląda to w innych regionach Polski… Masz podobny przypadek u siebie? A może znasz inne absurdy, związane z kretyńską nowelizacją? Podziel się w komentarzach poniżej lub na fejsbuku :)

ZOBACZ TEŻ:
Jak pracuje krakowska prewencja…
Kilka słów o sprawie Dominika Zdorta
Krakowska milicja przeszła samą siebie!
Nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości – ABSURD!!!
Skuteczna samoobrona: najlepsze narzędzia

Komentarze

  1. Tak to już niestety wygląda, że lokalne władze dbają o własny interes, a nie o dobro mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety... Jak pisałem - przypuszczam, że bardziej bądź mniej podobnych sytuacji znajdziemy teraz pełno w całej Polsce. W dużych czy nawet małych miastach takie akcje to wręcz norma - choć oczywiście tak być nie powinno... Ale najbardziej szokuje to, że w takiej wsi radnego, sołtysa czy nawet wójta znasz osobiście - może to Twój kumpel, sąsiad lub daleki krewny, a mimo to dalej odwalają takie cyrki za plecami obywateli... Na spotkaniach wyborczych żerują hasłami typu "jestem stąd, mieszkam tu od urodzenia, jestem jednym z Was i znam Wasze potrzeby". A jak już się wcisną do koryta to ręka rękę myje, robią Cię "w czambo" na każdym polu, a po 4 latach znów przychodzą po podpis i proszą o głos... A każdy nowy, młody i obiecujący jak się wciśnie "żeby coś zmienić" to albo szybko nie wytrzymuje albo tonie w szambie z pozostałymi.

      Usuń
  2. Ustawa sama w sobie nie jest zła(moim zdaniem). Chcesz pić, pij w domu, nie propagujmy alkoholizmu, bo i bez tego to wystarczający problem ludzi w naszym kraju. Martwi mnie za to sposób wprowadzania tych ustaw...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyny problem jaki może wynikać z picia pod chmurką to agresywne lub nieprzyzwoite zachowanie osób po spożyciu. Jednak co to za różnica, czy ktoś wypił na ulicy czy w domu lub w pubie i wyszedł z niego pijany? Karać powinno się właśnie za złe zachowanie a nie za picie. Dlaczego? Bo przez to mamy sytuację w której policja skupia się na ściganiu osób pijących, bez względu na to czy robią coś złego czy nie, a przez to zaniedbują pilnowania bezpieczeństwa. Z własnego doświadczenia wiem, że najczęściej zaczepiani za picie są nie agresywni chuligani czy śmiecący wszędzie żule, a zwykli amatorzy spokojnego relaksu - bo tak jest bezpieczniej dla mundurowego! Nie ma nic złego w wypiciu piwa w lesie lub nad rzeką, pod warunkiem, że nie zaśmieca się terenu. W UK, Norwegii, czy - bardziej przyziemnie z polskiej perspektywy: na Węgrzech albo nie ma takiego zakazu albo jest on prawie w ogóle nie egzekwowany, bo służby porządkowe mają gdzieś co robisz, dopóki nie łamiesz prawa - demolowanie, pobicie, etc. A u nas dewizą systemu jest nie "chronić i służyć" a "karać i nadzorować" - jak w państwie totalitarnym.
      A sposób wprowadzania... Cóż, teoretycznie ustawa i tak musiała wejść bo zatwierdził ją Sejm, podpisał Prezydent, itd. Ale skoro weszło takie rozporządzenie i tak wiele się zmieni to mogliby chociaż poinformować o tym wszystkich a nie 100 osób na zebraniu sołeckim i to "na szybciocha", bo są ważniejsze punkty obrad... Wielu moich znajomych do teraz by o tym nie wiedziało, gdybym im nie opowiedział, a i ja - przypominam - byłem na takim zebraniu wyjątkowo, szczerze pierwszy raz w życiu. Poza tym można było na spokojnie podyskutować i uchwalić jakieś miejsca wyłączone z zakazu - to mieszkańcy powinni zdecydować w których miejscach zakaz faktycznie przyniesie pożytek, a w jakich szkodę. W końcu mamy demokrację, czyż nie?

      Usuń
  3. Ciekawa jestem czy z tej ustawy zniknęły martwe przepisy, takie jak zakaz spożywania napojów alkoholowych w akademikach. W moim mieście młodzież walczy o wprowadzenie stref, w których bezkarnie można pić piwo. Takie funkcjonują w niektórych miastach w Polsce i nic nie wskazuje na to, że wzrósł poziom polskiej patologii.

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwe przepisy rzadko kiedy znikają... Usrali sobie, że zakaz będzie obowiązywał wszędzie i koniec... Szczerze nie znam miasta ani miejscowości, które wprowadziły strefy wolne od zakazu. Może gdzieś takie istnieją - ale ja nie słyszałem. Dla mnie to jeden wielki absurd. A patologia nie bierze się z picia alkoholu na ulicy tylko z rozrabiania, zakłócania porządku i zaczepiania tych, którzy nie wchodzą nikomu w drogę.
      Oby w Twoim mieście wywalczono takie strefy! Przy tym durnym zakazie powinni z przyzwoitości wprowadzić takie strefy w każdej miejscowości. Ale nie zrobią tego, bo nie w tym rzecz żeby mieć pod kontrolą tych, co sobie lubią chlapnąć, tylko żeby nabić jak najwięcej mandatów za drobne nadużycia.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Zawsze doceniam szczere komentarze. Jeśli masz kompletnie odmienne zdanie - pisz! Uwielbiam polemikę i kulturalną wymianę poglądów.

Jednak proszę, daruj sobie niezwiązane z treścią dwu-trzy wyrazowe papki w stylu "fajny wpis" czy "nie moja bajka". Nie czytałeś/aś - nie promuj się u mnie!

Możesz zostawić link do siebie na końcu wiadomości - z chęcią się odwdzięczę.